W tej sytuacji nie mógł milczeć i Zbigniew Boniek. Najpierw zabrał w rzeczonej sprawie głos na Twitterze, potem zaś udzielił „Super Expressowi” długiego wywiadu. I klarownie wyjaśnił swoje stanowisko dotyczące narodowości przyszłego selekcjonera. - Dziś wszystkim się nagle wydaje, że na nasze reprezentacyjne gwiazdy potrzeba wyłącznie „supertresera”, supernazwiska z zagranicy. Że Lewandowski tylko wtedy będzie biegał i grał w reprezentacji, jeśli dostanie trenera, który w życiorysie będzie mieć pięć razy więcej tytułów króla strzelców niż on. Nie, tak to nie działa – mówił nam były prezes PZPN.
- Wydaje się nam, iż zagraniczny trener będzie rozwiązaniem wszystkich kłopotów – kontynuował swoją myśl Zbigniew Boniek. Przypomniał jednak, że na przełomie lat 70. i 80. on sam największe sukcesy odnosił pod opieką rodzimych szkoleniowców. - W Widzewie Młynarczyka, Żmudę, Smolarka, Bońka i wielu innych trenował Polak, Jacek Machciński. W reprezentacji sukces z tymi piłkarzami odniósł inny Polak, 40-letni Antoni Piechniczek – podkreślał „Zibi”, twierdząco odpowiadając na pytanie, czy wśród krajowych trenerów widzi kandydatów godnych pracy z kadrą. Konkretnych nazwisk jednak nie wskazał. Ba; zaznaczył jednocześnie, że kwestia narodowości nowego opiekuna Biało-Czerwonych... nie jest najistotniejsza. - Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy kolejny selekcjoner będzie Polakiem, czy obcokrajowcem – podsumował wcześniejsze refleksje...