Milik - jak tylko był zdrowy - stanowił bardzo pewny punkt Napoli. Gdy jednak przez kilkoma tygodniami ostatecznie okazało się, że nie przedłuży swojego wygasającego za rok kontraktu, siłą rzeczy zaczął być wystawiany do gry nieco rzadziej. W starciu Ligi Mistrzów z Barceloną, w którym "Azzurri" gonili wynik przegrywając 1:3, Polak pojawił się na murawie w samej końcówce. I zdążył nawet wpisać się na listę strzelców, lecz z wyraźnego spalonego, przez co sędzia słusznie gola nie uznał.
Wielka akcja wsparcia dla Roberta Lewandowskiego. Ludzie ŻĄDAJĄ SPRAWIEDLIWOŚCI!
Wszystko wskazuje na to, że pojedynek z Blaugraną był dla Milika ostatnim w błękitnych barwach. Latem snajper przeniesie się do innego zespołu, a media od dawna łączyły go z Juventusem, z którym zawodnik był ponoć nawet dogadany indywidualnie. W Turynie doszło jednak do trzęsienia ziemi - po odpadnięciu turyńczyków z Champions League w starciu z Olympique'em Lyon, głową zapłacił trener Maurizio Sarri. A to właśnie Włoch pracujący wcześniej w Napoli był wielkim orędownikiem ściągnięcia polskiego napastnika na Allianz Stadium.
Nowym szkoleniowcem "Bianconerich" niespodziewanie został Andrea Pirlo. Trudno wyrokować, czy świeżo upieczonemu trenerowi "Starej Damy" nadal będzie odpowiadał pomysł ściągnięcia Milika. Obecnie temat transferu wydaje się jednak dużo bardziej chybotliwy niż miało to miejsce jeszcze kilka dni temu. Czy reprezentant Polski będzie zmuszony do szukania nowych rozwiązań? Najbliższe tygodnie przyniosą wszystkie odpowiedzi.