Osiem miesięcy temu piłkarską Europą wstrząsnął internetowy wpis Viniciusa Juniora po meczu „Królewskich” w Walencji. „To nie był pierwszy raz, ani drugi, ani trzeci. Rasizm jest normalny w La Liga” – napisał Brazylijczyk, przywołując okrzyki „małpa”, jakimi został potraktowany z trybun. Ataków na niego doświadczał nawet w Madrycie: przed derbami z Atletico kukła z jego wizerunkiem zawieszona została na jednym z mostów. W tym przypadku udało się namierzyć i ukarać sprawców.
W sobotni wieczór do skandalicznych scen doszło z kolei na stadionie w Udine. W 34 minucie bramkarz AC Milan, Mike Maignan dwukrotnie sygnalizował sędziowskiego kwartetowi rasistowskie zachowania widzów za jego bramką. Po drugim sygnale Fabio Maresca zaprosił obie ekipy do szatni. „Słyszałem kierowna pod moim adresem okrzyki „małpa”. Nie mogłem dalej grać w tych okolicznościach” – tłumaczył po końcowym gwizdku reprezentacyjny golkiper Francji.
Przerwa w spotkaniu trwała kilka minut. Po tym czasie drużyny wróciły na murawę i grę wznowiono. Golkiper „Trójkolorowych” zdecydował się na powrót m.in. pod wpływem słów Zlatana Ibrahimovicia. „Przekonał mnie, że najlepszą odpowiedzią będzie zwycięstwo” – wyznał Maignan. I z kolegami scenariusz ów zrealizował: mediolańczycy wygrali 3:2.
Ciemnoskóry bramkarz dostał wsparcie nie tylko kolegów z drużyny, ale i rywali z Udinese. Świat obiegły obrazki, na których pomocnik gospodarzy Festy Ebosele wyciąga w jego kierunku dłoń, jakby chciał przeprosić go za zachowanie widowni. Nie całej zresztą, bo haniebne zachowanie grupki fanów zostało „wybuczane” przez widzów z innych sektorów.
Niezależnie od „odpuszczenia” w sobotni wieczór, Maignan nie zamierza przejść obojętnie nad całą sytuacją. „Musimy głośno mówić o tym, co się dzieje na trybunach. Trzeba ostro karać takie zachowania, tacy ludzie nie powinni przychodzić na stadiony. Decyzje organów ścigania powinny być bardzo zdecydowane” – podkreślił Francuz.