"Super Express": - Jaki Empoli ma patent na Szymona Żurkowskiego?
Fabrizio Corsi: - Nie mamy żadnego patentu, to po prostu świetny zawodnik, który doskonale u nas się odnajduje. Bardzo się cieszę, że po raz kolejny trafił tutaj do Toskanii. Mamy z nim fantastyczne wspomnienia. Był w drużynie, która wywalczyła ostatni awans do Serie A. Od początku wierzyliśmy, że okaże się wzmocnieniem.
- Na razie jego powrót do elity wypada znakomicie. Cztery gole w trzech meczach.
- Na pewno Szymon był mocno zdeterminowany, aby przypomnieć o sobie kibicom nie tylko w Empoli, ale także Serie A. Cieszymy się, że ten powrót zaczyna się tak efektownie. Do końca sezonu pozostało jeszcze wiele meczów, więc mocno mu kibicujemy, aby dodatkowo poprawił tę statystykę.
- Eksplozja jego formy przyszła w bardzo ważnym dla was momencie.
- To prawda, od początku sezonu jesteśmy zaangażowani w walkę o utrzymanie. Ostatnie wyniki wlały w nas sporą dawkę optymizmu. Najpierw efektowne zwycięstwo nad Monzą, potem remis na stadionie Juventusu, skąd mało kto wywozi punkty. To z pewnością doda nam wiatru w żagle, ale do końca sezonu każdy mecz będzie dla nas walką o życie.
- Statystycy podają, że Szymon Żurkowski stał się pierwszym Polakiem z hat-trikiem w Serie A. Czy jest pan zaskoczony?
- Gdzieś tam ktoś mi o tym wspomniał. Oczywiście, byłem tym zaskoczony, ponieważ w przeszłości we Włoszech grało wielu wybitnych polskich atakujących i ofensywnych zawodników, jak Boniek, Milik, Piątek, Zieliński. Jest to wszystko o tyle bardziej zaskakujące, że pierwszego hat-trika strzelił środkowy pomocnik, ale taka jest piłka. Tym bardziej cieszymy się, że wartość tego wydarzenia ma nie tylko charakter statystyczny, ale może nam wymiernie pomóc w tabeli.
- Wydaje się, że to właśnie w ofensywie tkwi największy problem Empoli. Dość powiedzieć, że Polak jest waszym najskuteczniejszym zawodnikiem.
- Faktycznie, tak się złożyło, ale jak już wspomniałem, bardzo się cieszę, że tak szybko dał impuls. Jego hat-trick z Monzą nie tylko dał nam nadzieję, ale ewidentnie wlał optymizm w całą drużynę. Widać, że wygląda ona lepiej mentalnie, ma spore nadzieje. Obecnie do bezpiecznej pozycji tracimy zaledwie punkt, ale jak już mówiłem, w tej chwili każdy mecz dla nas będzie meczem o wszystko.
- Czy dziwiło pana, że w Fiorentinie Żurkowski dostawał tak niewiele szans?
- Szymon to znakomity zawodnik i jestem przekonany, że poradziłby sobie tam. Z drugiej strony nie chcę wchodzić w kompetencje trenera Italiano, który w ubiegłym sezonie osiągnął bardzo dobry wynik z „Violą”. Po prostu cieszę się, że mamy Szymona u nas.
- Od niedawna macie również nowego szkoleniowca Davide Nicolę.
- W dwóch meczach wywalczył cztery punkty. Jak już wspomniałem, wygrana z Monzą i remis z Juventusem to bardzo dobre wyniki. Liczymy, że w kolejnych będzie równie dobrze punktować i zbliżymy się do bezpiecznej strefy, tym bardziej, że różnice w tabeli nie są wielkie. Wierzymy, że nowy szkoleniowiec pomoże rozwinąć także poszczególnych zawodników. Asystentem trenera Nicoli jest były mistrz świata, Simone Barone, który podobnie jak Szymon grał w środku pola i na pewno może mu w czymś podpowiedzieć, doradzić.
- Od wielu lat Empoli uchodzi za jeden z najbardziej „polskich” klubów we Włoszech. W przeszłości tutaj swoje kariery rozwijali wspomniany przez Pana Zieliński, Skorupski, Drągowski, czy Żurkowski, a w tym w drużynie są także Walukiewicz i Bereszyński. Jak ich pan ocenia?
- Myślę, że trzeba patrzeć na nich z różnej perspektywy. Bartosz gra w Serie A od ponad siedmiu lat, był kapitanem Sampdorii, w maju świętował tytuł mistrza Italii z Napoli. Na pewno ma olbrzymie doświadczenie, poza tym jest świetnym gościem. Miał w tym sezonie problemy zdrowotne, ale wierzymy, że to już za nim. Sebastian jest znacznie młodszy od Bereszyńskiego, gra na bardzo odpowiedzialnej pozycji, na której bardzo ważne jest doświadczenie. Cieszy mnie, że z każdym kolejnym meczem wygląda coraz lepiej. Nabiera pewności siebie. Jego brak w najbliższym i bardzo ważnym dla nas meczu przeciwko Genoi będzie dla nas sporym osłabieniem.