Polaka zabrało w kadrze Napoli na sobotni ligowy mecz z Salernitaną. Wypadł z niej ledwie na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem, ze względu na – jak napisano w mediach społecznościowych klubu – „zmęczenie”. Jednocześnie we włoskich mediach nie brakuje od tego momentu sugestii, że Zieliński podzielić może niegdysiejszy los Arkadiusza Milika i zostać odsuniętym od gry w pierwszym zespole ze względu na brak chęci podpisania nowej umowy w Neapolu. Marek Koźmiński, doskonale znający włoską piłkę i głównych bohaterów obecnego zamieszania, ma klarowną opinię na jego temat.
„Super Express”: - „Piotrowi nie grozi odsunięcie. Przykłady z przeszłości pokazują, że gdyby to miało się dziać, już by się stało” – mówił pan nam kilka tygodni temu, gdy pytaliśmy o takie zagrożenie. A dziś jest ono realne?
Marek Koźmiński: - Do tej pory Zieliński cały czas grał, nikt go w Napoli niczym nie szantażował. Ale znając gorącą krew właściciela nożna się jednak spodziewać dziwnych rzeczy wokół Piotra.
- Dlaczego?
- Bo dużo – za dużo! - wokół niego się dzieje. A ja to bardzo źle odczytuję.
- Dzieje się to, że po sezonie ma odejść do Interu – tak przynajmniej wciąż utrzymują włoskie media.
- Owszem, i to te poważne, które bzdur nie piszą. Ale to one niedawno napisały także, że Inter dał mu ultimatum; wyznaczył datę, do której powinien podpisać kontrakt. A to już poważna sprawa, Piotrek sam stwarza sobie niekomfortową sytuację tym brakiem decyzyjności. I znów robi nam się brazylijska telenowela.
- Która – jak się wydawało w momencie przecieków dotyczących „mariażu” z Interem – dobiegała już końca…
- I jakoś skończyć się nie może. Temu rzekomemu ultimatum, o którym piszą Włosi, wcale bym się nie dziwił. Może świadczyć o dużym zdenerwowaniu całą sytuacją w Mediolanie. Inter po prostu nie chce być kartą przetargową w ewentualnych rozmowach Piotra z innymi. A znów w kategoriach plotek pada sugestia zainteresowania z Anglii...
- O co może chodzić Piotrowi?
- Nie wiem. Gra na trzech stołach może? W każdym razie sam wokół siebie robi dużo szumu. A to mu nie służy.
- Skoro nie ma podpisu pod umową z Interem, to oznacza jeszcze jakąś nadzieję dla Napoli?
- Przeczytałem – chyba w „La Gazetta dello Sport” - że Angelo De Laurentis jednak zaproponował mu jakiś bardzo wysoki kontrakt, bodaj dwuletni, z kwotą odstępnego 20 mln euro w najbliższym sezonie… A jeśli rzeczywiście składa „Zielkowi” nową, wysoką ofertę, to znaczy, że dostał sygnał, że jednak można się dogadać. Czyli – idąc tym tropem – Piotr nie zostawił w Neapolu jasnego przekazu: „Panowie, dziękuję, ja już mam podpisany kontrakt”. Nie uciął tej sprawy, więc wszystko się toczy. Jak w telenoweli.
- Przeszarżował?
- To już historia oceni. Ale powtórzę: to wszystko nie służy Piotrowi.
- Ta telenowela pana zadziwia?
- Czy mnie zadziwia? Chyba nie, dziś świat się stał bardzo merkantylny. Ale wielki biznes zawsze robi się po cichu, a nie w takim świetle jupiterów, w jakim teraz stoi Zieliński. Może dlatego tego biznesu wciąż nie ma!