W maju w w Pucharze Europy w Splicie Maria Andrejczyk posłała oszczep na odległość 71,40 m, co jest rekordem Polski i trzecim w historii wynikiem na świecie! Ale ten rzut kosztował ją bardzo wiele.
- Podczas tego rzutu bark nie wytrzymał przeciążenia, pękła torebka stawowa. Doszło też do naderwania mięśni. To bolesne, ale chcę walczyć - podkreśla Andrejczyk, znana z ogromnych ambicji, która pomimo problemów cały czas osiąga wyniki na wysokim poziomie. - Przed igrzyskami muszę skupić się na zdrowiu. W barku jest moja siła, od niego zależy, co wydarzy się w Tokio. Muszę tam być zdrowa, wypoczęta i pewna siebie. Bo jak jestem zdrowa, to nie biorę jeńców - kwituje rekordzistka Polski, która w najtrudniejszych momentach mogła liczyć na wsparcie narzeczonego, menedżera sportowego Marcina Rosengartena.
- Marcin zna mnie najlepiej, on jest moim największym wsparciem przez te lata od Rio. Oczywiście jest też moja rodzina, jest profesor Blecharz. On także podkreśla od momentu kontuzji, że jest ze mną. No, fajny mam ten team wsparcia - mówi z uśmiechem urodziwa oszczepniczka.
W ostatnich tygodniach coraz głośniej mówi się, że rzut oszczepem może dać Polsce dwa medale. Kandydatem do olimpijskiego podium jest też Marcin Krukowski.
- To byłby przepiękny scenariusz. Bardzo bym chciała, abyśmy obydwoje wrócili dumni z tych igrzysk. Teraz z Marcinem musimy się odizolować od mediów i skupić na zdrowiu - kończy Andrejczyk.
15/01/2019 Maria Andrejczyk o NAGIEJ sesji: Na takie rzeczy przyjdzie jeszcze czas. Teraz najważniejszy jest...