Pierwszy set był wyrównany, a Kamil Majchrzak odrobił stratę przełamania z początku spotkania. Jednak końcówka tej partii należała do Miomira Kecmanovicia, który poszedł za ciosem w drugim secie i kontrolował przebieg spotkania. W jego trakcie trudno było oprzeć się wrażeniu, że tenisista z Serbii jest po postu nieco lepszą wersją 25-letniego Polaka. - Wiedziałem, że to będzie bardzo trudne spotkanie, bo gramy w sumie bardzo podobnie, ale wrażenie jest takie, że on w tych kluczowych elementach jest o pięć czy dziesięć procent lepszy - analizował porażkę Kamil Majchrzak. - Chciałem wykorzystać jego słabości, wdać się w trochę dłuższe wymiany, pomieszać rytm i przyśpieszać gdy będzie na to okazja. I generalnie w pierwszym secie nie mogę powiedzieć, że to nie wychodziło - dodał.
Tokio 2020. Iga Świątek: Stres jest naprawdę duży. Dopiero teraz to zrozumiałam
Kamil Majchrzak przyznał, że wpływ na przebieg spotkania miały dodatkowe emocje związane z olimpijską tremą. - Trochę byłem zdenerwowany na początku i oddałem swoje podanie, co trochę ukształtowało tego seta. Z przebiegu gry w pierwszym secie i on i ja czuliśmy, że to ja lepiej gram, tylko nie umiałem tego udokumentować i tego najbardziej żałuję. Nie wygrywałem tych najważniejszych punktów, a drugi set był konsekwencją pierwszego. On poczuł się pewniej i zdecydowanie podniósł poziom swojej gry, a ja niestety obniżyłem. Uciekł początek i potem ciężko już było wrócić do gry. Jestem zawiedziony. Dałem z siebie wszystko, ale niestety to nie wystarczyło. Szkoda, bo występ na igrzyskach to zupełnie inne emocje. Uwielbiam reprezentować Polskę, ale nie w taki sposób jak dzisiaj - stwierdził Kamil Majchrzak.
Tokio 2020. Trener Piotr Sierzputowski: Daję Idze Świątek solidną czwórkę z plusem
Korespondencja z Tokio, Michał Chojecki