Ekstraklasa. Bułgarska torpeda zatopi Legię?

2017-03-31 4:00

Jest o nim głośno po tym, jak jego dwa gole zapewniły Bułgarii wygraną 2:0 z Holandią w eliminacjach MŚ 2018. Spas Delew (28 l.) zwolnił selekcjonera rywali, znalazł się w "11 kolejki" magazynu "France Football". Czy skrzydłowy Pogoni powtórzy to w sobotę z Legią na Łazienkowskiej?

"Super Express": - Jak wiele telefonów i sms-ów odebrałeś ostatnio z gratulacjami za występ z Holandią?

Spas Delew: - Uzbierało się trochę tego. Największy komplement dostałem od mamy, która nie była na meczu. Powiedziała: synu, jestem bardzo dumna z ciebie. Niestety, podczas całego pobytu na zgrupowaniu w Sofii nie widziałem się z nią. Na trybunach obecni byli za to tata, siostra i narzeczona. Mogę powiedzieć, że w sobotę wieczorem jeszcze raz obejrzałem sobie całe spotkanie.

- Jaką pamiątkę masz z tego meczu?

- Uznałem, że skoro to były moje pierwsze bramki w reprezentacji i w dodatku z takim rywalem, to najcenniejszą pamiątką będzie moja własna koszulka. Nie kolekcjonuję ich, więc z nikim się nie wymieniałem. Ale ta jedna będzie miała szczególne miejsce w domu.

- Twoje gole z Holandią przyczyniły się do zwolnienia selekcjonera Danny'ego Blinda.

- Szkoda mi tego szkoleniowca, ale to nie moja wina, że został bez pracy. Widoczne to on popełnił błędy w taktyce drużyny. Delew nie jest problemem Blinda. Dla mnie ważne jest zwycięstwo Bułgarii, że liczymy się w walce o awans na mundial, a nie dymisja Holendra.

- Czy kiedyś zdarzyła ci się podobna sytuacja, że po twoich golach jakiś trener stracił pracę?

- Dobre pytanie. Wydaje mi się, że coś podobnego miało miejsce przed laty w 1/2 finału Pucharu Bułgarii. Byłem graczem Pirinu i mierzyliśmy się w Sofii z CSKA. Strzeliłem gola, były karne, awansowaliśmy do finału. Później rywale zwolnili słynnego trenera Dimitara Penewa, który doprowadził kadrę Bułgarii do 4. miejsca na MŚ 1994.

- Jak przyjąłeś to, że znalazłeś się w 11 kolejce "France Football" obok takich gigantów, jak Cristiano Ronaldo czy Neymar?

- Dowiedziałem się o tym od chłopaków z zespołu. Na początku im nie uwierzyłem. Myślałem, że robią sobie ze mnie żarty. W ogóle to po powrocie z kadry poczęstowałem ich małymi kawałkami tortu. Po raz pierwszy jestem w takim zestawieniu, to dla mnie duże wydarzenie. Poczułem się doceniony, że jestem w tak doborowym gronie, w jednej drużynie z Neymarem, graczem z mojej ulubionej Barcelony. Kiedyś marzyłem, że zagram w tym klubie, teraz na to już za późno. Ale jestem w Pogoni, która ma podobne barwy, jak Barca.

- Teraz przed "Portowcami" mecz z Legią, którą pokonaliście jesienią u siebie 3:2. Na co liczysz na Łazienkowskiej?

- Wtedy gola nie strzeliłem, ale miałem asystę przy trzecim golu. Legia to mocny zespół, najlepszy w Ekstraklasie. Tyle, że teraz to inna drużyna niż jesienią. Dużą stratą dla niej było odejście napastników: Nikolicia i Prijovicia. Imponuje mi Miroslav Radović. Widać, że gra sercem, że jest liderem, a od jego dyspozycji zależą wyniki mistrza Polski.

- W Ekstraklasie strzeliłeś tylko 3 gole. Wychodzi, że łatwiej strzelić Holendrom niż w polskiej lidze...

- To są różne mecze, nie można ich porównywać. Ale to prawda, że w Ekstraklasie trudno mi trafić. Jest wielu wybieganych, walczących piłkarzy, których ciężko przechytrzyć. Liga jest wyrównana. Wierzymy, że mamy szansę dostać się do grupy mistrzowskiej. To nie jest niemożliwe.

- Wszyscy teraz mówią o twoich golach z Holandią. Z Legią też będziesz skuteczny?

- Po meczu z Holandią media w moim kraju pisały, że jestem jak "torpeda z Klucz" (miejsce urodzenia Delewa - przyp. red.). Zwracano uwagę na moją szybkość. Mam nadzieję, że włączę ten mój "motorek" i może zdołam wykiwać obronę Legii. Tak, ja to miało miejsce przeciwko Holendrom w eliminacjach.

Najnowsze