Marcin Kamiński: Szlifuję niemiecki i formę na mundial

2018-01-20 5:30

Dla Marcina Kamińskiego (26 l.) początek rundy rewanżowej w Bundeslidze był bardzo udany. Obrońca VfB Stuttgart zagrał pełne 90 minut w zwycięskim meczu z Herthą Berlin (1:0). Po przebytej kontuzji nie ma śladu, a on sam coraz częściej myśli o wyjeździe na mundial. - Każdy mecz na poziomie Bundesligi dodaje mi pewności. Trudno nie myśleć o mistrzostwach świata, skoro mam częsty kontakt z trenerami kadry - mówi w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Miejsce w podstawowym składzie przeciwko Hercie cieszy, tym bardziej że pod koniec rundy jesiennej miał pan przerwę w grze z powodu kontuzji...

Marcin Kamiński: - Tak. Wprawdzie po wyleczeniu się zagrałem w grudniu jeden mecz od początku, ale kluczowe było dla mnie, żeby po zimowych przygotowaniach wyjść w podstawowym składzie. Trzeba teraz to utrzymać. Zagrałem dopiero 11 spotkań w lidze, więc ciągle uczę się Bundesligi. Jest ona wymagająca, ale ważne, że okazała się w moim zasięgu. Czuję się w niej coraz lepiej.

- Regularna gra w klubie przybliża pana do wyjazdu na mundial. Myśli pan o tym?

- Nie da się nie myśleć, że kadra jest blisko i jestem w kręgu zainteresowań. Szkoda, że jesienią doznałem kontuzji, gdy była szansa udziału w meczach z Urugwajem i Meksykiem, ale nic nie mogłem na to poradzić. Pracuję ciężko, żeby dostać powołanie na następne zgrupowanie.

- Ma pan kontakt z trenerem Adamem Nawałką?

- Z trenerem Nawałką i jego asystentami. Podczas rehabilitacji często dzwonili do mnie, pytali o zdrowie. Gdy wróciłem na boisko, też dzwonią. Zdarza się, że po rozegranym meczu - który zapewne widzieli w telewizji - dają pewne wskazówki, nad czym mam pracować. Na ostatnim zgrupowaniu kadry, na którym byłem, miałem szczegółową i profesjonalną analizę moich kilku spotkań w Bundeslidze.

- Jak z pana niemieckim? Rozmawia pan już w tym języku?

- Jak muszę, to się dogadam. Jest jeszcze blokada w mówieniu, ale wszystko rozumiem. Mam lekcje niemieckiego w klubie, a w domu uczę się wspólnie z żoną. Zapisała się na lekcje prywatne i gdy z nich wraca, to siadam z nią do zajęć. Ona, żeby utrwalić to co miała na ostatniej lekcji, a ja zawsze nauczę się czegoś nowego. Przyznam, że czasami górę bierze to, że znam angielski i używam tego języka - także w klubie - bo wiem, że na pewno będę zrozumiany.

- Jarosław Jach rozważa transfer do drugoligowego FC Ingolstadt. Pan też zaczynał od tej ligi. Czy Jach powinien skorzystać z oferty?

- Nigdy nie ma pewności, czy będzie miał miejsce w składzie. Wiem, że Ingolstadt to dobrze zorganizowany klub z dużymi szansami na awans, więc Bundesliga może stanąć przed nim otworem. Chyba powinien spróbować.

ZOBACZ: Kamil Grosicki wystąpi u Kuby Wojewódzkiego?

Najnowsze