Portugalia - Słowenia 0:0 (po karnych 3:0)
Żółte kartki: Drkusić, Karnicnik, Bijol, Balkovec, Stanković
Portugalia: Costa - Cancelo (117. Semedo), Dias, Pepe (117. Neves), Mendes - Fernandes, Palhinha, Vitinha (65. Jota) - Silva, Ronaldo, Leao (76. Conceicao)
Słowenia: Oblak - Karnicnik, Drkusić, Bijol, Balkovec - Stojanović (86. Verbić), Gnezda Cerin, Elsnik (106. Ilicić), Mlakar (74. G. Stanković) - Sporar (74. Celar), Sesko
Zespół Matijaża Keka dość niespodziewanie pojawili się w fazie pucharowej trwających mistrzostw, bo Słoweńcy raczej skazywani byli na zajęcie czwartego miejsca w grupie z Danią, Anglią i Serbią. Tymczasem trzykrotnie zremisowali i kosztem Serbii awansowali dalej. Ponownie Słowenia do meczu przystępowała w roli "underdoga", bo Portugalia to była faworytem. Porażka z Gruzją sprawiła jednak, że pojawiły się znaki zapytania dotyczące formy zespołu Roberto Martineza.
Portugalczycy od pierwszych minut poniedziałkowej rywalizacji jakby chcieli zmazać plamę po porażce z Gruzją. Pierwszy kwadrans był pełną dominacją mistrzów Europy z 2016 roku. W pole karne Słowenii co chwilę posyłane były dośrodkowania. Jednak czy to Cristiano Ronaldo, czy Rafael Leao, czy też Bruno Fernandes byli nieznacznie spóźnieni do piłki. Pod słoweńską bramką groźnie było również w 34. minucie.
Wówczas rzut wolny z siedemnastu metrów wykonywał Ronaldo. Kapitan drużyny narodowej huknął niebywale mocno, ale pomylił się o centymetry. Blisko szczęścia pod koniec pierwszej połowy był Palhinha. Pomocni oddał strzał zza pola karnego i piłka odbiła się od słupka słoweńskiej bramki.
W drugiej połowie przewaga Portugalii również było zauważalna. Słowenia rzadko opuszczała własną połowę boiska, ale mimo naporu nie pozwalała na to, aby rywale stwarzali sytuacje podbramkowe. Jan Oblak musiał interweniować tylko w nielicznych momentach. Między innymi po dwóch strzałach Ronaldo. Choć na boisku walki nie brakowało, groźnych sytuacji było jak na lekarstwo.
Słowenia przez 90 minut nie dała się złamać i do wyłonienia kolejnego ćwierćfinalisty potrzebna była dogrywka i rzuty karne. W dodatkowych 30 minutach najlepsze okazje mieli Cristiano Ronaldo, który zmarnował rzut karny w 105. minucie dogrywki oraz Benjamin Sesko. Słoweniec nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W rzutach karnych bohaterem został Diogo Costa, który obronił trzy strzały Słoweńców.
Listen on Spreaker.