Po opinię naszego eksreprezentanta „Super Express” sięga chętnie, bowiem Ziober widzi na murawie coś, czego często nie dostrzegają kibice. Tak jest i tym razem, a były napastnik Biało-Czerwonych zawsze jest bezkompromisowy w swych sądach i dygresjach.
„Super Express”: - Hiszpanie w ćwierćfinale stworzyli widowisko z Niemcami, Francuzi z Portugalczykami „męczyli bułę” - też miał pan takie wrażenia?
Jacek Ziober: - W przypadku tego pierwszego meczu zaświtało mi w głowie, że Hiszpanie grają w piłkę, a zwyciężą – jak zawsze... - Niemcy. Ale tym razem zwyciężyć jednak nie mogli, bo im zabrakło techniki, polotu i błysku. Okazało się, że Toni Kroos i Thomas Müller to co prawda dobrzy piłkarze, ale na poziom reprezentacji – już niekoniecznie.
- Kroos sam się z tej kadry wypisał. Ogłosił, że to jego ostatni turniej, i że kończy karierę...
- Ale zawsze trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym... To mi trochę przypomina sytuację z naszym „Grosikiem”. Niektórzy mieli łzy w oczach, jak mówił, że już może odejść z kadry, bo spełnił swoje marzenie i jeszcze raz zagrał na EURO. Tylko czy to coś dało reprezentacji?
- Będę adwokatem diabła: Kroos pierwsze mecze miał tu fajne.
- Ale to jest turniej! Kiedy przyszło zmęczenie, musisz wiedzieć, jak przetrwać – fizycznie, mentalnie, z pożytkiem dla drużyny.
- Zostawmy Niemców, bo już ich nie ma w turnieju. Hiszpanie to nowa jakość, młodzież niosąca świeżość – jak Nico Williams czy Lamine Yamal. Zgodzi się pan?
- Oczywiście. To mi przypomina zresztą... reprezentację Francji. Od pewnego czasu powtarzamy, że mają zaplecze, „magazyn” młodych zawodników, którzy mogą w każdej chwili zastąpią tych starszych. Tyle że u Hiszpanów to jakoś płynniej się dzieje.
- I efektowniej?
- Tak. Jest więcej walki, więcej zaangażowania. Hiszpanie skończyli z bezsensownym klepaniem, z próbami wejścia do bramki piętnastoma podaniami. Jest wykończenie w „szesnastce”, ale i zagranie do tyłu, poza nią, gdzie też zawsze znajduje się ktoś gotowy do oddania strzału
Na początku kariery Mikel Merino spotkał polskiego szkoleniowca. Teraz wprowadził Hiszpanię do półfinału Euro
- Wymieniłem dwa nazwiska hiszpańskich młodziaków robiących furorę. A pan ma swojego cichego bohatera w tej reprezentacji?
- Mam. Bramkarz. Daje pewność chłopakom grającym przed nim. A kiedy masz pewniaka za plecami, możesz korzystać w pełni ze swej techniki. Powiązana z szybkością i dynamiką jest u Hiszpanów niesamowitą bronią. Ale zaczyna się od Unaia Simona w bramce!
- Simon w półfinale zagra. Nie zagra m.in. Dani Carvajal za kartki i kontuzjowany Pedri. Duża strata?
- To się okaże. Ale Olmo dał świetne zastępstwo za Pedriego. Poza tym – widzę siłę tej drużyny: siłę młodości, zaangażowania i kompatybilności.
- Francja na tym tle – choć warta miliard euro...
-... miliard dwieście milionów!
- No właśnie. A więc ta Francja na tle Hiszpanów na razie wygląda żałośnie słabo.
- Myślę, że kontuzja Kyliana Mbappé ma bardzo duże znaczenie dla obrazu tej reprezentacji. To jest człowiek, który tą ekipę ciągnie, jej motor napędowy. A widać po nim, że on się nie czuje komfortowo w tej masce i ze złamanym nosem. Do tego dochodzi zmęczenie poszczególnych zawodników po sezonie. I presja.
- Większość z tych zawodników ma na koncie wicemistrzostwo świata, całkiem spora grupa – także triumf w mundialu. O jakiej presji pan mówi?!
- Wejść na szczyt, na Everest jest w miarę łatwo – zwłaszcza jak się ma w ekipie takich, co za tobą targają tobołki. Tę presję czuje – moim zdaniem – przede wszystkim Didier Deschamps. Od tylu lat prowadzi ten zespół, a teraz widzi, że czegoś mu w nim brakuje. I na dodatek dokonuje złych wyborów.
- No proszę. Co pan ma na myśli?
- Widział pan mecz z Portugalią? Zespół francuski ruszył dopiero w momencie, kiedy wszedł na boisko Dembele. Nie można liczyć na grę tylko jednym skrzydłem. Na to, że Theo Hernandez przez 90 – albo i 120 – minut będzie biegał od „szesnastki” do „szesnastki”. Nie da rady. Nie ma w drużynie francuskiej współpracy między Antoinem Griezmannem i napastnikami. Mieli szczęście w ćwierćfinale, że trafili na Portugalczyków, którzy na tym turnieju tylko „przepychali” swoje mecze.
- A Francuzi nie??? Gola z akcji jeszcze nie strzelili, wygrywali po samobójach rywali!
- Ale nie tracą bramek. Poza tym utrzymanie się przy piłce i bycie na połowie przeciwnika to jest bardzo istotna sprawa. Obserwując mecze Francuzów mam wrażenie, że mają każdy mecz pod kontrolą. Doskonale wiedzą, na co ich w danym momencie spotkania stać, a może raczej – na co ich nie stać. „Teraz odpuścimy i zobaczymy, co będzie się działo” - ten sposób myślenia, wyrachowany, widzę w ich grze. I on im przynosi efekty.
- Myśli pan, że taka taktyka z tak rozpędzoną Hiszpanią może się okazać skuteczna?
- Jeśli zagrają tak „oszczędnie”, jak z Portugalią, to nie mają szans na dobry wynik.
- A stać ich na inną grę?
- Nie wiem. Ale myśląc o awansie do finału, muszą zagrać zdecydowanie odważniej. Bo Hiszpanie są bardzo szybcy w wymianie piłki, ruchliwi, mobilni. Potrafią w każdej chwili przenieść ciężar gry z jednej strony na drugą. To może zaskoczyć Francuzów. A Mike Maignan nie będzie zawsze wszystkiego bronić. Mam wrażenie, że jego zasób szczęścia na tym turnieju zbliża się do kresu.
Grzegorz Lato zobaczył to w drużynie Probierza. Więc przyszłość Biało-Czerwonych jest dla niego całkiem oczywista [ROZMOWA SE]
- Francja ofensywna w końcu się obudzi? Przecież – nawet pomijając Mbappe – każdy selekcjoner świata chciałby mieć napastników takich jak Thuram, Kolo Muani, Giroud...
- Powiedział pan: „Giroud”?
- Owszem.
- Już chyba nie. To napastnik na zupełnie inny system grania. „Jestem w polu karnym i tu mi daj piłkę” - to jego styl. Ale problem Francuzów nie sprowadza się do personaliów. Proszę zauważyć, że Francja gra bardzo fajnie w środku pola. A im bliżej „szesnastki”, tym bardziej niedokładne są podania. Każda akcja – nawet ta ze strzałem – jest jakby niedokończona. Albo uderz jak należy, albo... nie uderzaj w ogóle. Turniej rangi mistrzowskiej – jak widać – brutalnie weryfikuje wszystko.
- Rozumiem, że przewiduje pan zwycięstwo Hiszpanów?
- Tak. Zdecydowanie bardziej mi się podoba zespół hiszpański w tej chwili. No i ma wielką siłę ognia.