- Wyszło słońce, zrobiła się ciepło i była już zupełnie inna gra. Twój topspin też funkcjonował dużo lepiej.
Iga Świątek: Nie da się ukryć, że faktycznie wykorzystałam warunki, jakie dzisiaj były. Cieszę się, że dzięki temu mogłam zagrać jeszcze lepiej i narzucać rywalce swoją grę.
- Często atakowałaś jednoręczny bekhend Diane Parry. Taka była taktyka?
- Głównie chciałam po prostu właśnie używać swojego topspina, żeby odrzucać przeciwniczkę, ale faktycznie myślę, że forehand miała dynamiczny i używała też sporo rotacji, więc w pewnym sensie lepiej było grać na bekhend.
- Teraz mecz z Xiyu Wang, bardzo silną fizycznie Chinką. Ostatnio pokonałaś ją w Madrycie. Co będzie kluczowe? Trzeba ją zmusić do biegania?
- Szczerze mówiąc, jeszcze nie wiem, bo dopiero co zeszłam z kortu po poprzednim meczu, ale na pewno przygotujemy się taktycznie, wyciągniemy też wnioski z tego meczu z Madrytu. Ale myślę, że zawsze jak skoncentruję się na sobie i na tym, co ja chcę zrobić na korcie, to powinno być OK.
- Dzisiaj jest 30 stopni, jutro 36. Czy nie będzie ci przeszkadzało granie w takim upale?
- Wydaje mi się, że nie. Dawno nie grałam przy 34-36 stopniach, więc zobaczymy, jak to będzie wyglądało, ale ogólnie myślę, że jestem dobrze przygotowana fizycznie. Na pewno też skorzystam z lodu na korcie, żeby się schładzać w przerwach. Ale zobaczymy, ciężko mi przewidzieć, jak sobie z tym poradzę.
- Atmosfera olimpijska tutaj ci się podoba?
- Bardzo mi się podoba. Przede wszystkim cieszę się, że mamy już pierwszy medal, bo na pewno to jest sukces dla Polski i też takie uskrzydlające wydarzenie. Ogólnie atmosfera jest świetna, chociaż wiadomo, że ja zaczerpnę jej trochę więcej dopiero jak skończę swoje zawody. Mam nadzieję, że zostanę kilka dni w Paryżu, żeby oglądać naszych sportowców.
- Czy z tych meczów tutaj czerpiesz radość, mimo tej ogromnej presji faworytki?
- Jak najbardziej. Każdy mecz jest inny, więc nie mogę powiedzieć, że z wszystkich czerpię radość, ale najczęściej, gdy przebiegają tak jak dzisiaj, to czuję się pewna siebie i czuję, że mogę grać swoją grę, więc są to przyjemne mecze. Ale wiadomo też, że gram tyle spotkań w sezonie, że czasami jest różnie, ale na pewno będąc w Paryżu na tych kortach, jest trochę więcej radości.
- Francuska publiczność wspierała dziś głośno rywalkę. To przeszkadzało?
- Szczerze mówiąc, byłam na to przygotowana, więc wydaje mi się, że mój poziom koncentracji był dzisiaj na takim poziomie, że nie zwracałam na to uwagi. Ale myślę, że i tak francuscy kibice potraktowali mnie z szacunkiem, bo potrafią kibicować jednak bardziej agresywnie, a dzisiaj naprawdę było miło. I myślę też, że moja przeciwniczka, grając tutaj we Francji, też miała trochę więcej presji na sobie i pewnie wsparcie jej się przydało.
- Powiedziałaś, że po turnieju będziesz chciała pójść zobaczyć polskich sportowców. Na kogo przede wszystkim? Co byś chciała zobaczyć?
- Chciałabym zobaczyć siatkarzy i siatkarki w hali, plażowych i koszykówkę 3x3. Chciałabym też pójść na gimnastykę, po prostu żeby tego doświadczyć. Właściwie sporo jest tych sportów, które chciałabym zobaczyć, bo niewiele widziałam w życiu na żywo, więc mam nadzieję, że zostanę kilka dni i każdego dnia będę w stanie zobaczyć coś innego.
- Jak spędzasz wolny czas?
- Ogólnie na dobre jedzenie. Mam tutaj LEGO, więc z tego korzystam. W ostatnich dniach padało, to właściwie niewiele robiłam, ale generalnie znam bardzo dobrze okolice, więc chodzę do parków.Mam tutaj hulajnogi elektryczne, więc kierowcy muszą uważać. Na pewno dobrze się bawimy.
- A w porównaniu do tego, co robisz podczas turnieju wielkoszlemowego tutaj, to ten pobyt upływa dokładnie według tego samego scenariusza, czy troszkę go sobie odmieniłaś?
- Właściwie tak samo i podoba mi się to, bo ja jestem rutyniarą, lubię mieć spokój i lubię już z wyprzedzeniem wiedzieć, co będę robiła. Dlatego właściwie mój pobyt wygląda bardzo podobnie, więc cieszę się, bo zawsze w Paryżu dobrze spędzam czas.
Rozmawiał i notował Michał Chojecki