Iga Świątek olimpijską rywalizację zakończyła w piątek zdobyciem brązowego medalu. Po bolesnej porażce w półfinale główna faworytka zdołała się pozbierać i w meczu o 3. miejsce nie dała szans Annie Karolinie Schmiedlovej, tracąc zaledwie trzy gemy. Na odebranie upragnionego medalu musiała jednak poczekać do soboty, kiedy rozegrano finał. Jej pogromczyni z półfinału, Chinka Qinwen Zheng, bez większych problemów pokonała Donnę Vekić i zdobyła złoto. Po meczu odbyła się ceremonia, a medalistki odebrały swoje krążki. Szeroko uśmiechnięta Świątek cieszyła się z brązu, który jest pierwszym olimpijskim medalem w historii polskiego tenisa. Po wszystkim ogłosiła oficjalnie, że rezygnuje z turnieju WTA 1000 w Toronto, który rozpocznie się już 6 sierpnia. Chce odpocząć przez kilka dni przed powrotem do rywalizacji, a baterie postanowiła naładować, zostając w Paryżu.
Świątek do gry wróci dopiero w Cincinnati (13 sierpnia). Na razie wciąż chłonie olimpijską atmosferę, a już w niedzielę została przyłapana na Stade de France, gdzie odbywają się zmagania lekkoatletów. Na tym nie skończyła się jej kibicowska wędrówka. W poniedziałek rano tenisistka spełniła jeden z celów i pojawiła się na meczu polskich siatkarzy! Już w Paryżu 23-latka zapowiadała, że wizyta na siatkarskich trybunach jest jej głównym planem. Lepszego spotkania nie mogła trafić - Polska grała ze Słowenią o awans do półfinału!
Świątek pojawiła się w hali z ojcem, Tomaszem. Wspólnie wspierali siatkarzy w walce o przełamanie "klątwy ćwierćfinału" - pięć poprzednich igrzysk reprezentacja Polski kończyła właśnie na tym etapie. Jej doping pomógł w pierwszym secie, w którym Polacy wygrali ze Słoweńcami 25:20 i przybliżyli się do półfinału. W drugim zobaczyła zażartą walkę punkt za punkt na miarę olimpijskiego ćwierćfinału.