Igrzyska olimpijskie Paryż 2024 przyniosły wiele emocji kibicom na całym świecie. Jedną z ostatnich dyscyplin, jaką rozegrano, był maraton kobiet, który odbył się ostatniego dnia. Co ciekawe, dekoracja tej dyscypliny była niezwykle wyjątkowa, bo odbyła się już podczas ceremonii zamknięcia. Jedną z zawodniczek, która brała udział w kobiecym maratonie, była Ugandyjka Rebecca Cheptegei. Jej start nie należał jednak do najbardziej udanych, bowiem 33-latka uzyskała dopiero 44. czas na ponad 90 startujących. Lepsza od niej była m.in. Polka Aleksandra Lisowska. Jednak słaby wynik w Paryżu jest obecnie najmniejszym problemem Ugandyjki.
Niedawno startowała w Paryżu, teraz walczy o życie
Jak przekazał dziennik „Marca”, powołujący się na kenijskie „The Star”, Rebecca Cheptegei trafiła w poniedziałek, 2 września, do szpitala z licznymi poparzeniami ciała – uległo im nawet 75 procent powierzchni ciała zawodniczki! Z wstępnych ustaleń śledczych wynika, że kobieta została zaatakowana przez swojego partnera, który miał polać ją benzyną, a następnie podpalić. Warto zauważyć, że napastnik sam również doznał obrażeń i przebywa w tym samym szpitalu. Do tragedii doszło w Kenii, gdzie Cheptegei przeprowadziła się z powodu słabych warunków do treningów w swoim własnym kraju. Niestety, wszystko zakończyło się wielką tragedią.
Rebecca Cheptegei startuje w biegach maratońskich od ponad dekady, ale zwycięstwo uzyskała tylko podczas biegu w Padwie, choć często stawała też na niższych stopniach podium. Jej rekord życiowy wynosi 2:22:47 i gdyby taki wynik uzyskała w Paryżu, to... wygrałaby złoto. Warto jednak pamiętać, że trasy maratonów znacznie różnią się od siebie, a nie bez wpływu są warunki atmosferyczne w danym miejscu.