W 2005 roku Afrykańczyk przeniósł się z Arminii Bielefeld do Borussii Dortmund. Transfer był dla niego szansą zaistnienia w wielkiej piłce, ale pobyt w Westfalii okazał się złym wyborem. Borussia pogrążona była w długach i rozczarowywała na boisku. Sam Buckley też spisywał się poniżej oczekiwań. Nie potrafił strzelić gola w Bundeslidze. Rosła presja, którą nakładali kibice i otoczenie klubu. Podczas spotkania z fanami piłkarzowi ubliżano i poniżano go. Depresja przerodziła się w myśli samobójcze. Delron wszystko sobie zaplanował. Miał powiesić się w łazience. Kilka chwil przed targnięciem się na życie, piłkarza naszły myśli, związane z jego córką. Przypomniał sobie własne dzieciństwo, w którym brakowało mu ojca i zrozumiał, że jego czyn sprowadzi podobne nieszczęście na jego ukochaną córeczkę. - Dostałem znak od Boga - opowiada Buckley.
Zaraz po próbie samobójczej piłkarz poprosił o spotkanie z władzami Borussii i domagał się transferu. Nie podał przyczyn swojej decyzji. Klub przystał na prośby i wypożyczył zawodnika na rok do Bazylei. Przenosiny okazały się dla reprezentanta RPA zbawienne. W 2007 roku wrócił do Dortmundu i był piłkarzem BVB jeszcze przez dwa sezony. W 2015 roku zakończył karierę. Dziś ma 40 lat.