VFB Stuttgart ponoć szuka wzmocnień. Słaby początek sezonu - dwie porażki - spowodował, że mistrzowie Niemiec z 2007 roku szukają nowych piłkarzy na gwałt. Tymczasem Błaszczykowski jest celem wręcz idealnym. Doświadczony, sprawdzony w walce o najwyższą stawkę i niechciany. Thomas Tuchel - nowy szkoleniowiec BVB - robi ponoć wiele, by pozbyć się byłego kapitana reprezentacji Polski.
W VFB Kuba miałby też ułatwioną aklimatyzację. Od tego sezonu piłkarzem Stuttgartu jest również Przemysław Tytoń.
Kolejka po Błaszczykowskiego
Szyki Niemcom pokrzyżować może Everton. To już kolejny zespół z Wysp Brytyjskich, który wykazał zainteresowanie Błaszczykowskim. Wcześniej sporo wspominało się o planach Liverpoolu. Tyle że akurat o "The Reds" i ich zamiarach kupna Polaka słyszeliśmy również kilka lat temu. I niezmienna pozostaje na razie tylko cena. 10 milionów euro. W przypadku 30-letniego skrzydłowego - kwota wręcz niewyobrażalna. Tym bardziej, jeżeli prześledzimy historię kontuzji zawodnika.
De Bruyne w City za 75 milionów!
Kto jeszcze? Betis ponoć wciąż nie powiedział ostatniego słowa. No i Galatasaray. Turcy mają plan wypożyczenia Polaka. Tyle że BVB prawdopodobnie na podobne rozwiązanie się nie zgodzi. Niemcy chcą gotówki.
Nie możemy się doczekać ostatnich godzin okienka. Najgorzej w tym sytuacji ma sam piłkarz. Teoretycznie od niego już nic nie zależy. Jeśli Borussia nie zechce go sprzedać, najbliższe pół roku spędzi na ławce rezerwowych. Ku rozpaczy selekcjonera reprezentacji Polski.