Robert Lewandowski po ostatnim meczu w sezonie zapowiedział, że nie przedłuży swojego kontraktu z Bayernem Monachium. Kilkanaście dni później, na konferencji prasowej reprezentacji Polski, dodał, że nie wyobraża sobie dalszej gry w Bayernie i transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla niego oraz klubu. – Na dziś pewne jest jedno. Na dziś moja historia z Bayernem dobiegła końca. Nie wyobrażam sobie po tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach dalszej, dobrej współpracy. Zdaje sobie sprawę z tego, że transfer będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron i wierzę w to, że Bayern nie zatrzyma mnie tylko dlatego, że może – powiedział Lewandowski, czym zszokował dziennikarzy na całym świecie. Zdaniem Tomasza Hajty słowa te mogą zaszkodzić Polakowi, bo Bayern będzie chciał pokazać, że nie da się „szantażować”.
Bayern Monachium ostro odpowiada na słowa Lewandowskiego. Brzydki atak niewdzięcznych Niemców
Tomasz Hajto komentuje ostre słowa Lewandowskiego
Były kapitan kadry w rozmowie z portalem WP SportoweFakty podkreślił, że nie ma nic dziwnego w głośnej reakcji na słowa Lewandowskiego. – Nic dziwnego, bo to niesamowicie mocne słowa. I nie ma przypadku w tym, że właśnie teraz padły. Prasa w Niemczech i Hiszpanii ma się czym zająć. Nie przypominam sobie, by jakikolwiek piłkarz potraktował Bayern w taki sposób – stwierdził Hajto.
Robert Lewandowski szokuje na konferencji: Moja historia z Bayernem dobiegła końca
– W atmosferze konfliktu i skandalu z Bayernu odchodzili Ballack, Basler czy Effenberg, ale tam chodziło o inne, pozasportowe sprawy. Oni poszli z Bayerem na wojnę, ale tę wojnę wygrywał Bayern. Teraz sytuacja jest inna. Na wojnę z Beckenbauerem, Hoenessem czy Rummeniggem "Lewy" nie chciałby iść, ale wykorzystał z Zahavim ten moment, że Oliver Kahn dopiero się uczy, a Hasan Salihamidzić to sympatyczny "chłopak na posyłki". Poprzednie władze Bayernu były niewzruszalne. Obecne nie mają tak mocnego kręgosłupa – tłumaczy Hajto w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zdaniem byłego piłkarza m.in. Schalke 04 to wcale nie wyklucza, że atak Lewandowskiego nie przyniesie zamierzonego skutku. – Bayern może teraz zrobić pokazówkę. Wykorzystać "Lewego" do udowodnienia, że nikt nie będzie mu dyktował, co ma robić. Pokazać kibicom, że nikt nie może wywierać na nim takiej presji. Robert może usłyszeć, że ma jeszcze rok kontaktu i musi go wypełnić. I co? "Lewy" nie będzie grał za 30 mln euro? Przecież nie będzie strajkował – twierdzi.
Były kapitan reprezentacji Polski podkreśla jednak, że rozumie emocje towarzyszące obecnemu kapitanowi kadry. – Nie dziwię się jego rozżaleniu, bo o tym wszystkim, co zrobił dla Bayernu, został potraktowany bardzo, bardzo źle. Zarówno jeśli chodzi o rozmowy o kontrakcie, a raczej ich brak, jak i publiczne wypowiedzi władz klubu. A jeśli do tego usłyszał kategoryczne "nie" w kwestii transferu i został potraktowany z góry, to musiał iść na taką wojnę – mówi ekspert Polsatu.