Już rok temu informowaliśmy, że Lewandowscy kupują dom na Majorce, czyli wakacyjnej wyspie położonej nieopodal wybrzeża Barcelony. O nowej inwestycji Polaka rozpisywały się „As” i lokalne „Diario di Mallorca”. Według nich, cena za posiadłość w miejscowości Calvia na tej malowniczej wyspie miała być ogromna, aż 3,5 mln euro. Do zakupu domu na Majorce Lewandowskich namawiał ponoć Bastian Schweinsteiger, były gwiazdor Bayernu, który również upodobał sobie tę wyspę. Zresztą na Majorce Lewandowscy bywają bardzo często i wygląda na to, że chcieliby uwić tam swoje wakacyjne gniazdko. Jeśli Robert przejdzie do Barcelony, to daleko mieć nie będą. Krótki przelot prywatnym odrzutowcem, albo rejs jachtem i Lewandowscy już będą w swoim majorkańskim domu.
Przeczytaj też: Oliver Kahn o transferze Roberta Lewandowskiego. Stanowcze słowa o presji i naciskach
Tymczasem po wczorajszym trzęsieniu ziemi i informacji, że Lewandowski dogadał się z Barceloną a także poinformował Bayern o odejściu, mieliśmy kilka wstrząsów wtórnych. „Super Express” zapytał w otoczeniu piłkarza czy te informacje są prawdą, usłyszeliśmy tylko: „To fake, nie było takiej rozmowy”. Podobne informacje płynęły z monachijskiego klubu. – Jestem bardzo spokojny, jeśli chodzi o nasze rozmowy z Robertem. Nie poddajemy się presji z zewnątrz – powiedział Kahn, mając również na myśli Thomasa Muellera i Manuela Neuera. Słowa o „presji” mogą być kierowane do menedżera Lewandowskiego, Piniego Zahaviego. Izraelczyk to szczwany lis i informacje o porozumieniu z Barceloną mogą być kartą przetargową pod nadchodzące negocjacje z Bayernem w sprawie przedłużenia kończącego się w połowie 2023 roku kontraktu.
Zobacz też: Niemcy uderzają w Roberta Lewandowskiego. Tak nazywają Polaka, wyszły tajemnice szatni Bayernu