O tym, że Robert Lewandowski może jeszcze w tym okienku transferowym przejść do Arsenalu poinformował brytyjski "The Sun", co już dużo mówi o całej sytuacji. Brukowiec znany jest z opisywania historii wyssanych z palca, których nikt nie bierze na poważnie. Jest jednak trochę prawdy w tej dziwnej plotce. Zgadza się to, że trener Arsenalu Arsene Wenger ma spory problem z obsadą pozycji napastnika. Przez całe lato nie kupił rywala dla Oliviera Giroud, a kibice proszą o nowego snajpera od lat! Lewandowski byłby spełnieniem marzeń fanów ekipy z Londynu, ale transfer na 99 procent nie wchodzi w grę.
Po pierwsze, jest już za późno - Polak wrócił do treningów z Bayernem i nie wydaje się, żeby Carlo Ancelotti sprzedał swojego najlepszego piłkarza na chwilę przed rozpoczęciem nowego sezonu. Po drugie, Wenger nie lubi wydawać ogromnych pieniędzy. Jeśli poważnie myśli o kupieniu "Lewego", musiałby się liczyć z wydatkiem w granicach 100 mln euro.
Drugą opcją transferową dla Arsenalu ma być napastnik Atletico Madryt Antoine Griezmann. Tutaj znowu pojawia się problem pieniędzy. Francuz kosztowałby mniej więcej tyle, co kapitan naszej reprezentacji. Wenger podkreśla, że ma fortunę do wydania, ale nikt mu nie wierzy. Skoro ma środki to dlaczego nic nie robi? Kupując jednego z tych piłkarzy z pewnością zamknąłby usta krytykom.