W pojedynku Schalke z Bayernem zawodnicy mistrzów Niemiec dwukrotnie zagrali piłkę ręką we własnym polu karnym, ale w obu przypadkach gwizdek sędziego milczał. Najpierw uczynił to Benjamin Pavard, potem zaś Ivan Perisić. Sprawa odbiła się szerokim echem i była komentowana przez wielu ekspertów, którzy bez cienia wątpliwości stwierdzili, że miejscowym należały się "jedenastki". Sam klub za pomocą swojego amerykańskiego konta na Twitterze odniósł się do sprawy humorystycznym, ale jakże wymownym fotomontażem.
Arbiter główny starcia w Gelsenkirchen, Marco Fritz, skomentował całą sytuację w pomeczowej rozmowie ze stacją telewizyjną ZDF. Rozjemca przyznał, że gdyby miał możliwość obejrzenia obu sytuacji na powtórkach, prawdopodobnie podąłby inne decyzje. Szkopuł w tym, że pomimo posiadania w Bundeslidze technologii VAR, Niemiec nie został wezwany do monitora przez swoich współpracowników zajmujących się czuwaniem nad tym sposobem pomagającym wydawania prawidłowych werdyktów.
Tłumaczenia i przedstawienie sytuacji z perspektywy arbitra zupełnie nie przekonało jednak jednego z fanów Schalke, który postanowił złożyć na policję doniesienie w sprawie oszustwa ze strona sędziego głównego oraz arbitrów zajmujących się VAR-em. O wszystkim poinformowali funkcjonariusze z Nadrenii Północnej-Westfalii, kraju związkowego, w którym położone jest Gelsenkirchen. Służby mają przyjrzeć się faktom w tej sprawie i dopiero potem podejmą ewentualnie kroki.