Mecz SV Darmstadt z VFL Bochum miał jednego faworyta. Byli nim gospodarze, którzy w poprzednich czterech kolejkach zdobyli 10 punktów i znajdowali się w górnym rejonie tabeli. Piłkarze Bochum skazywani byli na klęskę, bo przyszło im mierzyć się z niewygodnym rywalem na trudnym terenie. W pierwszej połowie wszystko odbywało się zgodnie z planem. Przeważali zawodnicy Thorstena Fringsa, a swoją dobrą grę udokumentowali golem. W 24. minucie bramkę dla "Die Lilien" zdobył bramkostrzelny stoper Aytac Sulu.
Po przerwie obraz gry się zmienił. Gospodarze spuścili z tonu i do głosu doszli goście. Wykorzystali zbytnią pewność siebie drużyny Artura Sobiecha i zaczęli stwarzać swoje sytuacje. Gorąco zrobiło się w 62. minucie. Indywidualny rajd lewą stroną boiska przeprowadził kapitan Bochum Felix Bastians. Piłkarz wpadł w pole karne, a po chwili leżał na ziemi. Arbiter gwizdnął i wskazał na wapno. Zawodnicy Darmstadt natychmiast zaczęli protestować. Część z nich otoczyła sędziego, inni napadli na Bastiansa. 29-letni obrońca miał chwilę, by przemyśleć swoje zachowanie. Pozbierał się z murawy i udał się do arbitra, by powiedzieć mu, że symulował. Niemiec oznajmił, że faulu nie było, a rzut karny się nie należy. Sędzia skorygował więc swoją decyzję i przyznał rzut wolny pośredni gospodarzom. W szoku byli nawet koledzy Bastiansa. Gracze Darmstadt zaś bili brawo kapitanowi Bochum. Jak się okazało, dobre zachowanie Bastiansa zostało nagrodzone. Zadziałała tak zwana karma. Piłkarze Bochum zdołali odrobić straty za sprawą Dimitriosa Diamantakosa, a nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Robbie Kruse.
FAIR PLAY!
— ELEVEN SPORTS PL (@ElevenSportsPL) September 10, 2017
Felix Bastians wywalczył rzut karny, ale przyznał się sędziemu, że symulował. Brawo! pic.twitter.com/7ZdraGLHwk
VFL Bochum sprawiło niespodziankę, wygrywając na boisku Darmstadt 2:1. Czyn tym bardziej godny pochwały, że do 80. minuty prowadzili jeszcze miejscowi. Niedzielny mecz zasłynął jednak nie dzięki postawie drużyny z Zagłębia Ruhry, a zachowaniu fair play Felixa Bastiansa. To nie pierwszy taki gest na niemieckich boiskach. Kilka lat temu występujący w Werderze Aaron Hunt także przyznał się sędziemu do jaskółki w polu karnym. Tyle, że wtedy Werder prowadził z Norymbergą i presja na piłkarzach z Bremy była znacznie mniejsza. Bastians zdecydował się na gest gry fair w trudniejszym momencie, kiedy wynik dla jego zespołu był niekorzystny.
Carlo Ancelotti może odejść już w styczniu