To prawdopodobnie jedna z najbardziej absurdalnych sytuacji w świecie futbolu w historii! Hiannick Kamba to były piłkarz juniorskich zespołów Schalke Gelsenkirchen i amatorski zawodnik, który miał umrzeć cztery lata temu w Demokratycznej Republice Konga. Jak informowano w 2016 roku, mężczyzna miał być ofiarą wypadku samochodowego. Kondolencje składały jego byłe drużyny, a całość potwierdzona została aktem zgonu.
SKANDAL w Niemczech! Piłkarz nagrywał, jak łamie zasady walki z koronawirusem [WIDEO]
Nastąpił niesamowity zwrot akcji w tej sprawie, bo zmarły od czterech lat Kamba wcale nie umarł. Jak informuje "Bild", jest wręcz przeciwnie, a były piłkarz ma mieć się znakomicie! Co więcej, jakiś czas temu udało mu się wrócić do Niemczech, gdzie próbuje znowu poukładać swoje życie.
Co miało wydarzyć się w Afryce? Wspólny wyjazd miał zakończyć się porzuceniem bez dokumentów, pieniędzy i telefonu. Do rzekomego wypadku samochodowego miało w ogóle nie dojść. W tym momencie trwa śledztwo skierowane przeciwko jego żonie, która jest podejrzewana o wymuszenie odszkodowania. Nie przynaje się jednak do winy!
Były piłkarz juniorów Schalke Gelsenkirchen grał przed laty w jednym zespole z gwiazdą Bayernu Monachium, Manuelem Neuerem. Jego kariera nie wystrzeliła i po latach musiał porzucić marzenia o zawodowym graniu. Reprezentował barwy regionalnych klubów. Ostatni raz grał dla VfB Huels.
Marcin Najman ostro o byłym piłkarzu! "Może ty kur... jesteś NIEPIŚMIENNY"