Nasz ekspert od Bundesligi niewiele dobrego miał u progu rundy rewanżowej do powiedzenia o zawodniku Werderu. - Sytuację „Kamyka” w Wolfsburgu widzę w jaśniejszych barwach. Natomiast „Kownaś”, niestety, to napastnik dopiero numer cztery, a może nawet i pięć w swym zespole – analizuje Gilewicz.
Latem, po świetnym sezonie ekslechity w drugoligowej Fortunie Düsseldorf, nasz rozmówca był pełen optymizmu co do losów Kownackiego. - Okres przygotowawczy miał dobry, na początku sezonu jeszcze grywał w meczach ligowych – przypomina Gilewicz. Wydawało się, że po odejściu Niclasa Füllkruga do Bayernu, Polak może stać się mocnym elementem podstawowej jedenastki bremeńczyków. - Niestety, jego współpraca z Marvinem Duckschem, a bardzo na nią liczyłem, kompletnie się nie ułożyła – dodaje nasz ekspert.
Wymienia też tych, którzy z każdym kolejnym tygodniem „mijali” Kownackiego w hierarchii klubowych napastników. Najpierw Rafael Borre, wypożyczony z Eintrachtu. - Strzelił cztery gole, czyli tyle, ile ja spodziewałem się raczej po „Kownasiu”. Potem młody Justin Njimah z rezerw Borussii… Wszyscy po kolei wykorzystywali swe szanse. A Dawid nie… - wzdycha „Radogol”.
Nic dziwnego, że rozgorzała dyskusja dotycząca przyszłości polskiego napastnika. Werder jednak – przynajmniej w tym momencie – nie bierze pod uwagę wypożyczenia bądź sprzedaży Polaka. - I w sumie się nie dziwię. Przed sezonem „dziewiątkę” na plecach dostał nieprzypadkowo, więc może wiosną będzie dostawać więcej szans? Wierzę, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nie skreślajmy go przedwcześnie – apeluje Gilewicz.
Początek meczu VfL Bochum – Werder Brema w niedzielę o 15.30. Transmisja na platformie Viaplay.