„Super Express”: - Przed dzisiejszym meczem pewne jest tylko to, że nie będzie musiał pan wyganiać kibiców z boiska, co miało miejsce podczas derbów jesienią.
Rafał Gikiewicz: - Ale nie cieszę się, że nie ma kibiców. Wolałbym, żebyśmy grali w ich obecności i w gorącej atmosferze, na tak wielkim stadionie jak Olympiastadion. Wiadomo jednak w jakich czasach żyjemy i wszyscy tu cieszą się z tego, że Bundesliga w ogóle ruszyła i możemy grać.
Król w polu karnym, król na parkiecie. Najlepszy polski piłkarz wymiata w tańcu!
- Po ogłoszeniu przez klub, że nie przedłuży z panem kontraktu pożegnał się pan z kibicami Unionu przez media społecznościowe. Odwzajemnili to w jakiś sposób?
- Otrzymałem dużo SMS-ów, telefonów i podziękowań osobistych, z których 99,5 procent było bardzo pozytywnych. Najbardziej wzruszająca była sytuacja z 80-letnim kibicem Unionu, panem Achimem. Przez kilka tygodni siedział w domu na przymusowej kwarantannie, ale jak się dowiedział, że nie zostanę w Unionie, to przyszedł do klubu o 8 rano i czekał do 13, aż skończyłem trening. Ze łzami w oczach powiedział, że przykro mu, iż odchodzę. Gdy widzisz i słyszysz to od człowieka, który narażając zdrowie przyszedł się pożegnać, to trudno się nie wzruszyć. Miałem łzy w oczach. Niesamowity człowiek i kibic. Gdy zmarła mu żona to powiedział, że jeśli ma funkcjonować dalej, to chce żyć dla klubu. Otrzymał karnet na cały sezon, a w zamian wykonuje prace porządkowe w klubie. Gdy nie puszczę bramki w meczu na naszym stadionie, to Achim podpala świeczkę w kształcie cyfry zero, którą ja muszę zdmuchnąć. Jeśli chodzi pożegnania i wzruszenia, to najcięższe chyba przede mną. Na razie koncentruję się na grze, i jeszcze nie mam w głowie myśli, że wkrótce będę musiał opuścić Berlin.
- A trudniej skoncentrować się na grze ze świadomością, że niedługo odejdziesz z klubu?
- Nie ma dla mnie znaczenia. Każdy zawodowy piłkarz musi być przygotowany na zmiany, jaka teraz wydarzy się w moim przypadku.
- Koncentruję się na grze najlepiej jak umiem. Rodzinę wysłałem do Polski, bo będąc tutaj musieliby też przechodzić testy na koronawirusa. Siedzę sam w domu, ale wszystko po to, żeby grać i nie opuścić żadnego meczu, choć nie wiem kiedy będzie mi dane zagrać ostatni mecz w barwach Unionu.
Koronawirus atakuje! Dynamo Drezno może nie dokończyć sezonu!
- Nazwy przynajmniej 5. klubów niemieckich pojawiły się w kontekście pana transferu – Augsburg, Schalke, Hertha, Fortuna i HSV, a także turecki Besiktas. Czy w tym gronie jest ten z którym podpisze pan kontrakt?
- To tylko świadczy o tym, że sporo dobrych klubów chce 33- letniego bramkarza (śmiech). Po 6 latach pobytu w Niemczech nie wyganiają mnie stąd, a wręcz chcą. Jeszcze nie wiem gdzie zagram. Nawet z racji koronawirusa jest problem ze swobodnym poruszaniem się, żeby jechać na rozmowy czy jakiekolwiek testy. Zresztą najważniejsza jest liga, w której w ciągu najbliższych 10 dni zagramy 3 mecze. Odrzuciłem wstępną propozycję z Turcji, bo różnica w zarobkach nie jest tak duża, żeby zmieniać poukładaną ligę niemiecką, która pierwsza wznowiła rozgrywki, choćby na turecką.
Hertha już nie chce Piątka?!