O talencie Lewandowskiego mówiło się od wielu lat. Swoje umiejętności potwierdzał niemal w każdy klubie, w którym grał. Na szerokie wody wypłynął w Lechu Poznań, z którego odszedł do Borussii Dortmund. Do transferu doszło latem 2010 roku. Polski piłkarz początkowo musiał przyzwyczaić się do roli rezerwowego, ale taka sytuacji nie trwała długo i Lewandowski na stałe zagościł w podstawowym składzie BVB.
Wyjazd za granicę wiązał się jednak z nowymi wyzwaniami. Nie tylko piłkarskimi. Polak szybko musiał nauczyć się języka, a także zasad panujących u naszych zachodnich sąsiadów. Okazuje się, że jeśli chodzi o tą drugą kwestię, dostał małą nauczkę przez swój błąd. W ostatnim wywiadzie udzielonym "Deutsche Welle" Lewandowski zdradził, że przez swoją nieuwagę miał problemy z prawem.
Kapitan reprezentacji Polski musiał... zapłacić trzy mandaty za to samo wykroczenie, na tej samej drodze. - W pierwszym tygodniu jak się przeprowadziłem do Niemiec, na odcinku dwóch kilometrów na tej samej trasie dostałem trzy mandaty. Limit wynosił 50 km/h, a ja jechałem 56, 59, 57. Myślałem, że jak jadę 60 czy nawet 65 to będzie OK, a trzy razy złapał mnie radar. To było trochę szokujące. W Polsce nawet jak radar stał, to te 20 km było dopuszczone - wyjawił Lewandowski.
Piłkarz musiał więc zmienić swoje nawyki bardzo szybko, aby nie narazić się na kolejne problemy. Jak przyznał w rozmowie kwoty, jakie widniały na mandatach nie były dotkliwe. "Lewy" słynie z zamiłowania do szybkich i drogich samochodów. W jego garażu są m.in. Ferrari F12 Berlinetty, Maserati GranTurismo, czy Bentleya Continentala GT.