Wszystko o Patriku Mrazie na Gwizdek24.pl
Kilka dni temu klub prowadzony przez Stanislava Levy'ego rozwiązał kontrakt z Mrazem, ale to był dopiero początek zadymy, bo na jaw zaczęły wychodzić niecodzienne okoliczności afery. Jak się okazało, o podejrzanym stanie kolegi poinformował Łukasz Gikiewicz, który głośno krzyknął na zajęciach: "Z pijakiem trenował nie będę!". Zdaniem Weszlo.com spowodowało to ostry konflikt w szatni. Kapitan drużyny Sebastian Mila miał pretensje do Gikiewicza o jego zachowanie, a w obronie brata stanął rezerwowy bramkarz Rafał. Jak dokładnie było?
Wersja Mraza: - Gikiewicz nie opanował zagranej przeze mnie piłki i zaczął wygadywać głupoty - mówi "SE" Słowak. - Nie wiem, co mu strzeliło do głowy, bo nie byłem pijany! Proszę zapytać któregokolwiek z chłopaków. Każdy potwierdzi moje słowa. A co zdarzyło się w szatni, niech zostanie tajemnicą szatni - mówi nam Słowak.
Wersja Gikiewicza? Tej nie znamy, bo piłkarz nie odbierał od nas telefonu. Za swoje zachowanie zapłacił wysoką cenę, bo zespół odwrócił się od niego. Nie znalazł się w kadrze na mecz z Lechem, a Mila tak skomentował przed kamerami jego nieobecność:
- Atmosfera w szatni Śląska jest świetna, a jak ktoś się wyłamuje, to jest eliminowany - oświadczył kapitan wrocławian.
Kto w tym sporze ma rację? Mraz próbuje się wybielić: - Jeżeli wychodziliśmy na miasto, to całą drużyną, na kolację. Lampka wina czy kufelek piwa jeszcze z nikogo nie zrobiły alkoholika. Nie było żadnych orgii, pijaństwa i baletów do rana - przekonuje nas Słowak. Jednak ciężko uwierzyć w te słowa, bo Śląsk zawiesił go za złamanie regulaminu dyscyplinarnego i to było powodem rozwiązania kontraktu.
Mimo to w trakcie meczu z Lechem zespół wykonał pod jego adresem gest. - Aż mnie ciarki przeszły po plecach, gdy zobaczyłem koszulkę Diaza z tym napisem - powiedział Mraz.
- Tym gestem chcieliśmy podziękować Mrazowi, bo pomógł nam zdobyć mistrzostwo Polski. Nigdy nie widziałem go pijanego na treningu. Życzymy mu powodzenia w nowym klubie. I tyle - powiedział nam Sebastian Mila.