W 32. kolejce ekstraklasy walczące o tytuł mistrza kraju drużyny Pogoni Szczecin oraz Rakowa Częstochowa straciły punkty, remisując swoje mecze 1:1 z – odpowiednio – Śląskiem Wrocław oraz Cracovią. Kiedy Lech zaczynał spotkanie w Gliwicach wiedział już, że wygrana da mu miano samodzielnego lidera tabeli. Zaczął spotkanie świetnie, po kwadransie prowadzenie „Kolejorzowi” dał Jakub Kamiński. Wszystko szło po myśli gości, bo w pierwszej połowie dominowali oni zdecydowanie na boisku.
Kiedy jednak tuż po przerwie Piast wyrównał, za sprawą trafienia najszybszego zawodnika ekstraklasy, Damiana Kądziora, poznańska drużyna wyraźnie straciła koncept gry. Swoich okazji na drugą bramkę szukali za to gospodarze. Wygrana była dla nich ważna, bo dzięki niej mogli jeszcze zachować marzenia o starcie w eliminacjach Ligi Konferencji. Mimo dużej stawki dla obu drużyn, wyrównany w tej połowie mecz nie był przesadnie agresywny ani najeżony nieczystymi zagraniami. Aż do 86 minuty...
To właśnie w 86 minucie Dani Ramirez, który pojawił się na boisku w składzie Lecha osiem minut wcześniej, w walce o piłkę zaatakował łokciem Damiana Kądziora z Piasta. Po potężnym ciosie gliwiczanin padł na murawę jak rażony, a piłkę przejęli goście. Sędzia Paweł Raczkowski nie zareagował na brutalne zagranie zawodnika Lecha, choć stał w odległości metra od całej sytuacji i doskonale widział starcie obu piłkarzy! To był najbardziej zadziwiający moment w jego pracy w tym spotkaniu, która ogólnie nie budziła zastrzeżeń. Poza tym jednym momentem, mającym być może ogromne konsekwencje dla walki o mistrzostwo Polski!
Rozwścieczony brakiem reakcji arbitra Alexandros Katranis z Piasta w odpowiedzi sfaulował bowiem wyprowadzającego kontrę gości Michała Skórasia. Po rzucie wolnym dla Lecha nastąpił rzut rożny, po którym Mihael Ishak skierował głową piłkę do gliwickiej bramki, dając „Kolejorzowi” zwycięstwo i wymarzoną pozycję lidera!
Zobacz poniżej zwycięskie trafienie Mikaela Ishaka
Na meczu w Gliwicach oczywiście obecni byli sędziowie VAR. W tym przypadku jednak – zgodnie z przepisami – po bramce dla Lecha nie mogli już interweniować i cofnąć akcji do wspomnianego nieczystego zagrania Ramireza, puszczonego mu płazem przez Pawła Raczkowskiego. W międzyczasie bowiem gra była już przerywana, co uniemożliwiało analizę wideo tej konkretnej sytuacji.
Trener Piasta, Waldemar Fornalik, dobrze jednak całe wydarzenie zapamiętał. I choć na pomeczowej konferencji mówił już spokojnym tonem, jego ocena była jednoznaczna. - Miałem dużo wątpliwości co do sytuacji z Damianem Kądziorem, który dostał uderzenie łokciem. Dlatego zaraz po meczu oglądaliśmy powtórki tej akcji. I już tych wątpliwości nie mam: dla nas był to faul. Akcja powinna zostana przerwana, a tak się nie stało – komentował zagranie pomocnika Lecha. Wyniku meczu jednak już zmienić nie mógł...