Filip Mladenović, Legia Warszawa

i

Autor: Cyfra Sport Filip Mladenović

Dobre widowisko w stolicy

Ależ remontada w wykonaniu Legii – w sam raz na wagę powrotu na fotel lidera! Bezcenna lewa nóżka Filipa Mladenovicia

2022-09-16 23:03

Ledwie kwadransa potrzebował beniaminek z Legnicy, by na stadionie przy Łazienkowskiej zdobyć dwa gole i usatysfakcjonować wszystkich łowców sensacji. Podopieczni Kosty Runjacicia jeszcze przed przerwą zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, a po zmianie stron przechylili szalę na swoją stronę. Motorem napędowym niezwykłej – ale skutecznej – pogoni za rywalem był serbski obrońca Legii.

W trzeciej z siedmiu doliczonych przez arbitra minut Josue precyzyjną wrzutką obsłużył obecnego w „szesnastce” gości Filipa Mladenovicia. Serb dołożył nogę do piłki, mocno niedokładnie jednak – wyszedł z tego „strzał na wiwat”. Kilkanaście sekund potem wiwatom na trybunach legijnego obiektu nie było końca; widownia żegnała owacją na stojąco schodzącego z murawy bohatera zespołu gospodarzy. Wcześniejsze dwie bomby doświadczonego obrońcy pozwoliły bowiem szkoleniowcowi stołecznej jedenastki na głęboki – i wyraźnie widoczny – oddech ulgi po końcowym gwizdku. Jego zespołowi zaś dały – przynajmniej na kilkanaście godzin, do chwili zakończenia sobotniej gry Pogoni – fotel lidera tabeli.

Jeszcze jeden nieudany skok „gangu Olsena” na pełną pulę. Mimo prowadzenia, wrocławianie z Górnego na Dolny Śląsk zabrali tylko punkt

Zaczęło się jednak dla gospodarzy wyjątkowo nieciekawie. Dwie szybkie kontry, dwie kapitalne asysty Maxime Domingueza, skutecznie wykończone przez Angelo Henriqueza i Luciano Narsinga – i goście mogli mieć całkiem realne nadzieje na pierwszą w historii ligową wygraną Miedzi z Legią. Swoją drogą warto zauważyć, że w dalszej części meczu piłka jeszcze dwukrotnie wpadała do siatki Kacpra Tobiasza, w obu przypadkach jednak (Olaf Kobacki w 29 min i Chuca w 71 min) sędziowie gole legniczan anulowali, dopatrując się pozycji spalonej strzelców!

Po kwadransie wiele wskazywało na to, że drugi z rzędu mecz – po ubiegłotygodniowej klęsce w Częstochowie (0:4) – może zakończyć się dla legionistów porażką, i to druzgocącą. Bardzo szybko jednak gospodarze „nawiązali kontakt” z przyjezdnymi, kiedy Paweł Wszołek „szczupakiem” zamknął akcję Filipa Mladenovicia. Ta asysta była sygnałem, że w piątkowy wieczór Serb ma wielki apetyt na grę i „robienie liczb” - jak ostatnimi czasy zwykło się określać gole i asysty.

To jest świetna wiadomość dla kibiców Rakowa! Kluczowy zawodnik coraz bliżej powrotu do gry

Tego dnia Mladenović miał – to trzeba przyznać uczciwie – znakomicie ustawioną stopę; jakby bezpośrednio „po wizycie u kowala”. Tuż przed przerwą i kilkanaście minut po niej trafiał do siatki legniczan z woleja, przy czym ten pierwszy był z kategorii „stadiony świata”, ten drugi zaś bardziej wyczerpywał znamiona szczęśliwego gola pod hasłem „przyszła, naszła, zeszła i weszła”. Cóż, szczęście jednak ponoć sprzyja lepszym...

Goście kończyli mecz w dziesiątkę, po dwóch żółtych kartkach, którymi Damian Kos ukarał Angelo Henriqueza. Ta druga – w 79 min - była z kategorii „głupich”: za rzucenie ze złością bidonem o ziemię.

Legia Warszawa – Miedź Legnica 3:2 (2:2)

0:1 Henriquez 3 min, 0:2 Narsingh 15 min, 1:2 Wszołek 20 min, 2:2 Mladenović 44 min, 3:2 Mladenović 57 min

Sędziował Damian Kos (Gdańsk). Widzów 18311.

Legia: Tobiasz – Johansson (46. Muci), Augustyniak, Nawrocki, Mladenović ż (90+3. Yuri Ribeiro) – Slisz, Wszołek, Josue ż, Kapustka (46. Rose) – Rosołek (74. Kramer), Carlitos (88. Charatin)

Miedź: Lenarcik – Matynia, Gülen ż, Mijušković, Martinez – Cacciabue, Chuca, Kobacki (76. Zapolnik), Dominguez ż (82. Obiera) – Narsingh (64. Śliwa), Henriquez ż/ż/cz

Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2022/23?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze