"Radomatu" był już jedną nogą u trenera Lenczyka, ale ostatecznie wiosnę spędzi w krakowskiej Wiśle. Mimo że w pewnym momencie chciał nawet grać w Bełchatowie za darmo!
Już kilka dni temu Radosław Matusiak (26 l.) doszedł do porozumienia z prezesem klubu Jerzym Ożogiem, ale sprawa rozbiła się o najwyższe władze spółki. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szefowie kopalni kilka razy zmieniali warunki umowy, oferując piłkarzowi coraz mniejsze pieniądze. Ten w końcu się zdenerwował i powiedział, że zagra w Bełchatowie nawet za darmo, ale pod warunkiem, że zostanie to ogłoszone publicznie.
- Potwierdzam, że tak było - mówi nam Matusiak.
Taka deklaracja miała jednak zdenerwować szefa rady nadzorczej spółki Jacka Kaczorowskiego i w końcu obie strony wstały od stołu bez porozumienia. Matusiak spakował się i pojechał do Krakowa. Wisła już trzy dni temu przysłała mu e-mailem propozycję kontraktu, widząc, że jego powrót do Bełchatowa wcale nie jest przesądzony. Okazuje się, że krakowianie mieli dobre wyczucie i "Radomatu" wczoraj rano pojechał pod Wawel na ostateczne rozmowy i testy medyczne.
- Jestem już po badaniach. Dziś rano poznam ich wyniki, a po południu powinienem odlecieć do Hiszpanii na zgrupowanie Wisły. Ustaliłem już wszystkie warunki pięciomiesięcznej umowy w Krakowie - mówił wczoraj po południu Radosław Matusiak.
Jeśli się sprawdzi pod Wawelem, to latem może tam trafić na stałe za 850 tys. euro. Krakowski klub prowadzi też rozmowy z Wojciechem Łobodzińskim z Zagłębia Lubin.