Jednym z bohaterów gospodarzy byli Michał Trąbka, który doprowadził do wyrównania na początku spotkania. Jego atomowe uderzenie zza pola karnego zaskoczyło bramkarza Michała Gliwę, który nawet nie zdążył zareagować. Raków zdobył dwie bramki, które padły po... samobójczych strzałach łodzian. Jedną z nich strzelił Samu Corral. Na szczęście Hiszpan się zrehabilitował, bo później miał asystę i dwa gole na koncie.
Transferowa ofensywa Lecha Poznań. Szwedzki napastnik będzie gwiazdą Ekstraklasy?
Zadowolony z postawy łodzian był trener Wojciech Stawowy. Trudno się dziwić, bo jego zespół się przełamał po wstydliwej serii upokorzeń. To dla szkoleniowca pierwsze zwycięstwo od kiedy przejął ekipę gospodarzy. - Mecz miał różne momenty, różne fazy - ocenił szkoleniowiec występ podopiecznych z Rakowem. - Duża determinacja ze strony piłkarzy i kontrola nad spotkaniem. Obserwatorzy denerwują się, gdy drużyna długo utrzymuje się przy piłce. Jestem w 100-procentach przekonany, że to była nasza broń, która dała nam zwycięstwo. Przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy się dwukrotnie podnieść, co świadczy o tym, że ten zespół ma charakter - komplementował piłkarzy.
Dani Ramirez o walce o wicemistrzostwo: Lech jest jak ukryty lew, który może zjeść Piasta