"Super Express": - Nazwy twoich włoskich klubów robią duże wrażenie. Jak trafiłeś do AC Milan?
Ikechukwu Kalu: - Byłem z moim nigeryjskim klubem na turnieju juniorów we Włoszech i tam się spodobałem wysłannikom Milanu. Miałem niecałe 17 lat, kiedy trafiłem do Mediolanu. Grałem tam w juniorach, później trenowałem z pierwszym zespołem, ale w oficjalnym meczu Milanu nigdy nie zagrałem. Choć dobrze wspominam ten czas. Nawet największe gwiazdy traktowały mnie jak kolegę. A Clarence Seedorf był jak starszy brat.
Patrz też: Odra kupiła piłkarza z AC Milan
- W Serie A debiutowałeś w barwach Sampdorii.
- Po dwóch latach pobytu w Milanie Sampdoria wykupiła połowę praw do mnie i wypożyczyła do drugoligowego szwajcarskiego Chiasso. To był dobry okres, w 44 meczach strzeliłem 28 goli i wtedy Sampdoria ściągnęła mnie z powrotem. Zagrałem kilka meczów w Serie A, ale w 2008 roku znów odszedłem do Szwajcarii, do Bellinzony.
- W 16 meczach dla Bellinzony nie strzeliłeś ani jednej bramki...
- Szybko odniosłem kontuzję, w meczu Pucharu UEFA z Galatasaray Stambuł. Potem nie zdążyłem wrócić do formy. Miałem tam trenera, który podchodził do piłkarzy jak do maszyn. Jak jesteś zdrowy i mu pomagasz na boisku, to nieba by ci przychylił. Ale jak odniesiesz kontuzję i jesteś nieprzydatny, to już cię nie poznaje. Miałem dość takiego traktowania i poprosiłem agenta o transfer. Wtedy pojawiła się oferta z Odry.
- Tyle że Odra jest w kiepskiej sytuacji...
- Potrzebuję miejsca, w którym mogę się odbudować. Nie jestem typem egzekutora, lubię stwarzać kolegom sytuacje i asystować. Wzoruję się na Waynie Rooneyu. Jestem szybki, dobrze drybluję. Jeśli Odra podpisze ze mną kontrakt, to nie pożałuje.