Kamil Kosowski nie ukrywa zaskoczenia postawą Rakowa. - Na plus na pewno Wisła i Podbeskidzie, które jesienią było rozłożone na łopatkach, ale jednak beniaminek podniósł się - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem". - Na minus Raków i Lech. Obstawiałem, że Raków będzie grał o mistrza. Wydawało się, że wszystko tam jest dopięte i przypilnowane, że drużyna jest samograjem. Co innego jest sprawić niespodziankę w rundzie, a później grać z tym obciążeniem i walczyć o mistrzostwo. Myślałem, że zespół będzie się spinał, aby pokazać, że forma z jesieni to nie przypadek. A tu na razie bach: w sumie już cztery mecz bez wygranej i bez gola w lidze. To dla mnie zaskakujące. Nie wiem, czy to wynika z tego, że zespół nie radzi sobie z presją? Nie wiem, czy już się poddali, ale liczę, że się jeszcze obudzą. Dla mnie to niezrozumiałe - przyznaje były kadrowicz.
Seria Podbeskidzia. "Szczupak" Rafała Janickiego, młodzieżowiec ratuje Jagiellonię [WIDEO]
Największym zaskoczeniem w tym sezonie są wyniki Lecha. Wicemistrzowie Polski wciąż nie mogą złapać właściwego rytmu w Ekstraklasie. - Co do Lecha: teraz wszyscy mówią, że Dariusz Żuraw musi zostać zwolniony, a kilka miesięcy temu była narracja w stylu, że jako jedyny w Polsce gra ofensywnie - przypomina były ras Wisły Kraków. - Teraz w poznańskiej drużynie jest duży kryzys. Mam nadzieję, że właściciele pozwolą mu ten pożar opanować. Bo chcemy widzieć Lecha w Europie. Teraz jest duża zapaść, ale nie takie rzeczy działy się w futbolu - przekonuje Kamil Kosowski.
Patryk Dziczek zasłabł na boisku. Karetka odwiozła go do szpitala [WIDEO]