Kamil Lukoszek

i

Autor: cyfrasport Dwa gole Kamila Lukoszka ustawiły mecz Górnika przeciwko Koronie

Kanonada na Arenie Suzuki

Cóż za widowisko w Kielcach, Górnik zmiażdżył Koronę. Kamil Lukoszek odpalił z dubeltówki w samo okienko

2024-12-01 15:22

Ekstraklasa właśnie dojechała do półmetka rozgrywek. Jednym z wygranych kończącej się rundy bez wątpienia jest zespół z Zabrza. Rok temu na tym samym etapie miał pięć „oczek” mniej. Choć Jan Urban latem budować musiał drużynę niemal od nowa, a i z formą podopiecznych w minionych miesiącach bywało różnie, podsumowaniem niezłej jesieni był dla Górnika mecz w Kielcach. Zabrzanie prowadzili już 4:0, w końcówce pozwolili gospodarzom na częściowe odrobienie strat, ale wygranej nie dali sobie wydrzeć.

W ciągu roku mozolnie budowana przez Urbana drużyna doznawała istotnych uszczerbków. Górnik stracił przecież parę ważnych postaci, jak Daisuke Yokota, Daniel Bielica (świetnie radzi sobie w Holandii), Lawrence Ennali czy Adrian Kapralik. Roboty do wykonania było więc bardzo dużo. Na półmetku jest jednak satysfakcja: Górnik bardzo pewnie ograł Koronę i już jest pewien, że „zimować” będzie w górnej połówce tabeli.

Piłkarskie życie nie znosi próżni. Po stracie wyżej wymienionych zawodników, swą szansę dostają inni. I najczęściej ją wykorzystują. Dobrze wprowadzili się do drużyny dwaj zagraniczni skrzydłowi: Tofeek Ismaheel i Yosuke Furukawa (bohater sprzed tygodnia, autor zwycięskiej bramki w meczu z Piastem). Zaś w samej końcówce jesieni na plan pierwszy wysunął się Kamil Lukoszek, „namaszczony” przez samego Lukasa Podolskiego na obiekt kolejnego zyskownego transferu Górnika.

To właśnie Lukoszek – po 1. połowie, która była emocjonująca, ale nie przyniosła goli – tuż po zmianie stron rozwiązał worek z bramkami. Jego gol śmiało kandydować może do miana „trafienia kolejki”. Piłka wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Xaviera Dziekońskiego, jako żywo przypominając debiutancką bramkę „Luko” w ekstraklasie, sprzed pół roku, w potyczce ze Śląskiem Wrocław.

Objęcie prowadzenia – a właściwie jego podwyższenie, znów autorstwa Lukoszka, choć tym razem już nie tak efektowne - umożliwiło zabrzanom grę z kontry. W tym elemencie są niezwykle groźni i efektowni. Najpierw do siatki – kilka minut po wejściu na boisko – trafił Lukas Ambros, przytomnie obsłużony przez Damiana Rasaka. To było pierwsze trafienie Czecha w naszej ekstraklasie.

Wisienką na górniczym torcie był jednak gol Tofeeka Ismaheela. Nigeryjczyk – we wcześniejszych grach często nieskuteczny – wreszcie zdobył gola, strzelając już do pustej bramki, po minięciu Dziekońskiego. Lukas Podolski, który tym razem całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych, zaraz po meczu pogratulował koledze bramki w mediach społecznościowych.

Lukas Podolski, Tofeek Ismaheel

i

Autor: www.instagram.com/stories/lukaspodolski Lukas Podolski, Tofeek Ismaheel

Bohaterem tej akcji był jednak bramkarz zabrzan, Michał Szromnik. To on dalekim wykopem uruchomił kontratak, zaliczając w ten sposób asystę! Ten ostatni fakt wprowadził sporo „samouspokojenia” w szeregi gości. Nieco rozkojarzył też chyba samego Szromnika, więc w końcówce kielczanie zdołali zmniejszyć nieco – katastrofalne do tej pory – rozmiary porażki. Ostatni kwadrans meczu upłynął więc pod znakiem obustronnej kanonady.

Korona Kielce – Górnik Zabrze 2:4 (0:0)

0:1 Lukoszek 50. min, 0:2 Lukoszek 60. min, 0:3 Ambros 78. min, 0:4 Ismaheel 83. min, 1:4 Dalmau 84. min, 2:4 Fornalczyk 88. min

Sędziował: Damian Sylwestrzak. Widzów: 9447.

Korona: Dziekoński – Zator, Trojak, Resta Ż, Pięczek, Długosz (74. Szykawka) – Hofmeister Ż (46. Nuno), Remacle, Strzeboński (62. Nagamatsu Ż), Fornalczyk – Dalmau Ż

Górnik: Szromnik – Wojtuszek, Janicki, Szcześniak, Janża – Furukawa (70. Ambros), Hellebrand, Rasak Ż, Lukoszek (70. Ismaheel) – Zahović (82. Zielonka) – Buksa Ż

Sonda
Czy Górnik w tym sezonie wywalczy miejsce w pucharach?
Najnowsze