Ćwielong zaczął mecz z Legią na ławce rezerwowych. Jednak w obliczu plagi kontuzji, która dopadła Wisłę w drugiej odsłonie meczu, trener Maciej Skorża musiał zdecydować się wpuścić 'Pepe' za Rafała Boguskiego już w 65. minucie gry.
W kolejnych minutach Wisła straciła również Radosława Sobolewskiego i Marcelo, co wybiło z rytmu krakowian. - Nie wiem, dlaczego w końcówce tak graliśmy, być może w podświadomości mieliśmy fakt, że wygrywamy 1:0 i chcieliśmy ten wynik dowieźć do końca - tłumaczył Ćwielong.
Wisła w tym spotkaniu była stroną przeważającą, stworzyła sobie więcej okazji podbramkowych, niż warszawiacy. Jak zwykle, Biała Gwiazda grzeszyła jednak nieskutecznością. - Nie wiem, dlaczego się wszyscy 'czepiają' tej naszej skuteczności - z rozbrajającą szczerością wyznał Ćwielong. - Wygraliśmy 1:0, jeżeli w końcowym rozrachunku będziemy się cieszyć z mistrzostwa to nikt nie będzie pamiętał czy wygraliśmy z Legią 1:0 czy 3:0.
- Wiedzieliśmy o tym, że jeżeli zwyciężymy w tym spotkaniu, to sprawa tytułu będzie w naszych rękach. Jeżeli wygramy teraz te trzy mecze, które zostały nam do końca, to nikt nam już tego tytułu nie wydrze.
- Ten sezon jest dla nas trudny, na wyjazdach nie idzie nam najlepiej - przyznaje napastnik Wisły. - Chcemy jednak zapomnieć o tych naszych bolączkach, teraz każdy z nas wie, o co gramy i do Łodzi, czy Gdyni jedziemy po to, żeby wygrać - zapowiada.
Ćwielong: Wszystko w naszych rękach
2009-05-11
16:52
- Myślę, że w tych trzech kolejnych meczach zdobędziemy 9 punktów i wtedy będziemy się cieszyć z mistrzostwa - powiedział Piotr Ćwielong (23 l.) napastnik Wisły Kraków.