Jak kilka dni temu poinformował portal legia.net kandydatem do gry na Łazienkowskiej jest Bośniak Ibrahim Sehić. Zawodnik ma prawie 32 lata, gra w drugiej lidze tureckiej, ale po sezonie kończy mu się kontrakt. Można powiedzieć tak: brawa dla Legii, że zwróciła na niego uwagę, bo z Turcji, i to nie tylko stamtąd, dochodzą nas głosy, że to bardzo dobry bramkarz.
Ale na potwierdzenie tych słów trzeba też dodać, że jego klasę dostrzegają nie tylko w Warszawie. Sehić na brak zainteresowania narzekać nie może, bo zdążył sobie wyrobić markę nad Bosforem. W związku z tym zawodnik ma swoje oczekiwania finansowe. Jakie? Jak udało nam się ustalić, różnica między propozycją Legii a tym co chciałby zarabiać Sehić jest naprawdę duża.
Korona Kielce w rozkładzie. Kapitan zmył się pierwszy z kieleckiego Titanica
Sehić przychodził do Erzurumzporu z azerskiego Qarabagu, wtedy jego turecki klub był jeszcze w pierwszej lidze. Bośniak dostał dobry kontrakt, według naszej wiedzy to sporo ponad 500 tysięcy euro netto rocznie. I oczywiście, najchętniej zawodnik takie zarobki (co najmniej) by utrzymał. A to może oznaczać, że szanse na przyjście do Legii nie są wielkie, bo z tego co usłyszeliśmy, warszawski klub zaproponował Sehiciowi dużo poniżej pół miliona euro netto rocznie. Albo inaczej: z naszych ustaleń wynika, że oferta Legii, w stosunku do tego, co zarabia obecnie zawodnik, jest ponad dwa razy niższa. A to sprawia, że Sehić nosi się z zamiarem pozostania w Turcji, bo liczy na to, że tam dostanie co najmniej zbliżoną ofertę w stosunku do obecnych zarobków.
Jeśli Legia uzna, że podbijanie oferty (która w dobie pandemii wcale nie jest taka niska) nie ma sensu, wtedy spojrzy gdzie indziej. Czy w stronę Hładuna?
Dni Bońka policzone. Wiadomo kiedy odejdzie z PZPN
Dominik Hładun (25 l.) od jakiegoś czasu jest łaczony z Legią, choć z naszych informacji wynika, że na razie nic w tej sprawie się nie dzieje. Utalentowany bramkarz Zagłębia Lubin ma jeszcze tylko rok kontraktu z tym klubem, a to oznacza, że "miedziowi" siłą rzeczy nie mogą żądać za niego astronomicznych pieniędzy. Według naszego rozeznania koszt sprowadzenia tego gracza na Łazienkowską mógłby oscylować wokół 200 tysięcy euro plus pewnie procent od kolejnego transferu. Czy to dużo? Raczej nie. Dlatego opcja wydaje się być jak najbardziej do przemyślenia.
Była prezes Wisły nie wyjdzie z paki. Dłużej za kratkami!