Nie brakowało głosów, że Serb jest za stary, że w decydującym momencie sezonu nie pociągnął drużyny, że nie chce mu się trenować, że gra schematycznie i że ma mentalność rozkapryszonego gwiazdora. Na początku nowych rozgrywek serbski snajper odpowiedział jednak swoim krytykom wspaniałą grą. Najpierw spisał się świetnie w kolejnych meczach w eliminacjach do Ligi Europy, a teraz w 1. kolejce Ekstraklasy zaliczył hat tricka w starciu z Koroną (4:0).
- To dopiero mój drugi hat trick w karierze, pierwszego zaliczyłem w barwach francuskiego Sochaux - zdradził Serb, który w meczu z Koroną mógł strzelić jeszcze więcej goli. - Kiedy miałem już na koncie trzy gole i zmarnowałem świetną sytuację, bramkarz Korony (Zbigniew Małkowski - red.) prosił mnie w żartach, żebym się już uspokoił, bo przecież już się nastrzelałem i mi wystarczy - śmiał się Ljuboja. - Futbol to taka gra, że o powodzeniu decydują detale. W meczu z Koroną miałem jeden z tych dni, że prawie wszystko mi się udawało.
Ljuboja dwa gole strzelił po świetnych podaniach partnera w ataku Marka Saganowskiego. - Z Markiem świetnie mi się współpracuje, uzupełniamy się. Wiele rzeczy, których ja nie robię, robi on. Bardzo mi pomaga, harując ciężko w obronie - chwali kolegę serbski gwiazdor.
Przed sezonem trener Legii Jan Urban powtarzał, że Ljuboja może dać dużo więcej drużynie, niż zrobił to w poprzednich rozgrywkach. Piłkarza grającego do tej pory jako samotny wysunięty napastnik przesunął do tyłu.
- Teraz gram trochę głębiej, a dzięki temu mam więcej swobody i możliwości zagrania piłki. A jak do gry wróci Miro Radović, będzie jeszcze lepiej - zapowiada Danijel.