Finałowy mecz Pucharu Polski to jeden z najważniejszych oraz najbardziej wyczekiwanych spotkań w całym sezonie PKO Ekstraklasy. Niestety, ze względu na sytuację pandemiczną w Polsce, w dwóch kolejnych latach finał Pucharu Polski rozgrywany był nie jak do tej pory, na PGE Narodowym, ale na obiekcie w Lublinie, bez udziału publiczności. Nic więc dziwnego, że tegoroczny finał, podczas którego o tytuł walczyli Lech Poznań oraz Raków Częstochowa, cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Kibice z Wielkopolski i Śląska licznie przybyli do stolicy, gdy jasne stało się, że podczas tego finału Pucharu Polski wreszcie będą mogli wejść na trybuny. Wielkie święto, pod Stadionem Narodowym zamieniło się jednak w ogromne rozczarowanie. Spotkanie Lech - Raków rozpoczęło się bowiem rozpoczęło się bowiem bez udziału najbardziej oddanych kibiców obu drużyn.
Wielkie zamieszanie przed finałem Pucharu Polski Lech - Raków! Kibice nie mogli wejść na stadion
Na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o tym, że najbardziej oddani kibice Lecha Poznań, którzy mieli zająć miejsce za bramką "Kolejorza", nie mogą wejść na Stadion Narodowy i czekali na rozwiązanie tej sytuacji w obstawie policji. Wszystko przed oprawę przygotowaną przez fanów z Poznania. Kibice Lecha przygotowali ją pomimo decyzji Prezydenta Miasta Warszawy o tym, że nie będą mogli pojawić się z nią na obiekcie. To sprawiło, że mecz rozpoczął się bez nich. Z podobnymi problemami zmagali się również kibice Rakowa, którzy także nie weszli na czas na PGE Narodowy.
Lada moment poznamy nowego trenera Legii? Doszło do kluczowego spotkania, sprawa niemal domknięta