Mięciel po nieudanej przygodzie w Legii wrócił do Łodzi po 15 latach. - Zadecydował sentyment i to, że jestem blisko Warszawy, bo tam mam mieszkanie. Poza tym kibice Legii nie żyją najgorzej z fanami ŁKS-u, zatem ominą mnie nieprzyjemności. Jeszcze trzy dni temu dwa kluby z Grecji namawiały mnie na zerwanie kontraktu i grę u nich, ale nie zdecydowałem się - twierdzi "Miętowy".
Od jego ostatniej wizyty w Łodzi nie zmieniła się infrastruktura (beznadziejna), ale zmienili się ludzie w klubie. Jednym z udziałowców jest Gortat, który zainwestował w akcje klubu ponad milion złotych. - Wszystko tu poukładane jest jak w Ekstraklasie - chwali pracodawcę Mięciel. - Co prawda, koszykówką nigdy się nie interesowałem, nawet meczów NBA nie oglądam, ale dobrze, że ktoś taki jak Gortat inwestuje w ŁKS. Dlatego dla niego, pozostałych włodarzy i przede wszystkim dla kibiców chcemy wygrać ligę - deklaruje.
Trudno się dziwić temu optymizmowi. W ŁKS-ie stworzono ciekawe połączenie młodości reprezentowanej przez Jakuba Koseckiego (20 l.) i Marcina Smolińskiego (25 l.) z doświadczeniem Mięciela, Bogusława Wyparły (36 l.) i Marcina Adamskiego (35 l.).
- To taka mieszanka wybuchowa. Miejmy nadzieję, że na koniec sezonu eksploduje - śmieje się "Miętowy".