Kamil Wilczek

i

Autor: Cyfrasport, Cyfrasport Kamil Wilczek liczy, że będzie skuteczny w barwach Piasta

Tako rzecze król

Dlaczego tak długo czekamy na polskiego króla strzelców? Kamil Wilczek z jasną diagnozą [ROZMOWA SE]

2025-04-19 9:33

Kamil Wilczek dziesięć lat temu był ostatnim samodzielnym polskim królem strzelców naszej ligi (w 2017 Marcin Robak podzielił koronę z Marco Paixão). Od tamtej pory bezskutecznie czekamy na rodzimego triumfatora tej klasyfikacji. W rozmowie z „Super Expressem” Wilczek precyzyjnie wskazuje główną - jego zdaniem - przyczynę posuchy wśród polskich snajperów ligowych. I... nie widzi polskiego następcy, który w najbliższej przyszłości mógłby sięgnąć po miano najlepszego strzelca ekstraklasy.

„Super Express”: - Czemu tak trudno doczekać się kolejnego polskiego króla strzelców w ekstraklasie? Młodzież za szybko rusza za granicę?

Kamil Wilczek: - Jeżeli jest okazja, by trafić do dobrego zagranicznego klubu, dzięki któremu można się rozwinąć, to trzeba z tego korzystać. Czy Robert Lewandowski wyjechał z Polski za szybko? Miał 22 lata. Ważniejsze od wieku było to, że trafił do dobrego środowiska, które pozwoliło mu na rozwój, a efekty widzimy do dziś. Problem z jakością polskich napastników leży – moim zdaniem – gdzie indziej.

Brak trenerów napastników hamuje rozwój polskich snajperów

- To znaczy?

- Mamy dzisiaj w polskich klubach trenerów bramkarzy, a nie mamy trenerów napastników! A przecież jeżeli chcemy wychować napastnika – a na młodym piłkarzu strzelającym bramki najszybciej i najłatwiej zarobić - trzeba mu poświęcić czas i uwagę. Jeżeli napastnik nie odda w ciągu tygodnia stu i więcej strzałów do bramki, trudno od niego oczekiwać, że będzie regularnie zdobywać gole. Trening grupowy nie pozwala nie tylko na oddanie odpowiedniej liczby uderzeń, ale też na wychwycenie przez samego zawodnika błędów, jakie popełnia. Dopiero zajęcia indywidualne powodują, że napastnicy łapią pewność siebie.

Efthymis Koulouris podąża śladami Marcina Robaka. Były król strzelców Ekstraklasy zdradził, jak wspiera greckiego napastnika[ROZMOWA SE]

- Miał pan takie w karierze?

- Oczywiście, choć nie w polskich klubach. W Broendby był trener-specjalista od napastników. Przychodziły dni, w których delegowano mnie tylko do zajęć z nim, pracowałem indywidualnie. Albo zostawałem 15-20 minut po treningu drużyny. Miałem z nim wówczas analizę moich zachowań. Często słyszałem od niego: „Powinieneś inaczej się zachować, następnym razem może spróbuj tak to rozwiązać”. I to przynosiło efekty. To był bardzo fajny był okres: wraz z Teemu Pukkim strzelaliśmy bardzo dużo bramek, fajnie się uzupełnialiśmy. Pierwszy raz się wtedy z czymś takim tam spotkałem i jestem wielkim fanem takich rozwiązań.

- Polskie kluby do króla strzelców ekstraklasy nie dzwonią, by poprowadził zajęcia z napastnikami?

- Prowadzę w tej chwili treningi indywidualne dla kilku chłopaków. Chciałem „iść w napastników”, ale ostatecznie mam nieco szerszą grupę podopiecznych. Natomiast przyznam, że moim celem jest raczej funkcja dyrektora sportowego. Jestem w trakcie kursu, chciałbym w najbliższym czasie podjąć pracę przy jakimś bardziej doświadczonym dyrektorze, od którego mógłbym się uczyć.

Kamil Wilczek tę cechę u Koulourisa ceni najbardziej

- Jako przyszły dyrektor sportowy ogląda pan zapewne regularnie ekstraklasę. Podoba się panu gra Efthymisa Koulourisa?

- Bardzo. Zwłaszcza to, że od dłuższego czasu trzyma stabilną formę: nie zaczął przecież nagle strzelać w tym sezonie. To inteligentny piłkarz. Dobrze gra tyłem do bramki, dobrze porusza się w polu karnym. Przede wszystkim zaś ma jedną cechę, którą bardzo cenię.

Efthymis Koulouris ma szalony sezon. Trener Robert Kolendowicz stawia sprawę jasno, tego oczekuje od władz Pogoni względem Greka

- Mianowicie?

- Nie kombinuje (śmiech). Najbardziej lubię takich napastników, którzy nie szukają „dziwnych rzeczy” w trakcie meczu. Ja zawsze starałem się ułatwiać sobie życie na boisku. U niego też jest duża prostota, bardzo efektowna i efektywna w jego grze. Ułatwia życie i jego kolegom z drużyny, i jemu samemu. Niby wszystko jest przewidywalne, ale – jak widać - trudne do wyłapania dla przeciwników.

- Koulouris będzie królem strzelców?

- Zapewne będzie, bo jest w formie. Dobrze współpracuje mu się z Kamilem Grosickim, który też wybiera proste rozwiązania. Dzięki temu tak łatwo odnajdują się wzajemnie w polu karnym, a Pogoń ma wiele szans.

Mikael Ishak goni legendę Lecha! Dołączy do galerii sław Kolejorza?

- Czyli wobec skuteczności Greka, po raz kolejny smakiem obejdzie się Mikael Ishak? A ponoć to najlepszy od lat napastnik ekstraklasy, zgadza się pan z tym?

- Choroba, z którą się zmagał jakiś czas temu, na chwilę wytrąciła go z rytmu. Ale mimo turbulencji z nią związanych, wrócił do niezłej formy piłkarskiej. I dodaje wiele kolorytu naszej lidze. Ja pamiętam go jeszcze z duńskich boisk. Był wtedy piłkarzem Randers, potem poszedł do Niemiec. Ale tak naprawdę dopiero Lech ma z niego mnóstwo korzyści. Nie dziwię się, że w niego inwestują, że zatrzymują za wszelką cenę. Bo jest bezcenny dla drużyny, która ma ambicje walczyć o mistrzostwo.

Wilczek: „Nie widzę kandydata na polskiego króla”

- Benjamin Källman, Jesus Imaz, Samuel Mraz, Leonardo Rocha, Jonatan Braut Brunes, Adrian Dalmau, Afonso Sousa – to kolejne miejsca na liście strzelców ekstraklasy. Polskich nazwisk brak. Widzi pan jakiegoś rodaka, który może „odpalić” w kolejnym sezonie?

- Szczerze? Niestety nie widzę takiego. Ale to jest dobra motywacja dla klubów. Sami się nie urodzą. Sęk w tym, że wychowanie dobrego napastnika zabiera wiele czasu…

Rozmowa z Marcinem Animuckim, prezesem Ekstraklasa S.A. | 2025-01-29
Sonda
Kto będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
QUIZ. Jak dobrze znasz polską ekstraklasę?
Pytanie 1 z 10
Który z tych klubów najwięcej razy sięgał po mistrzostwo Polski?
Sport SE Google News

Najnowsze