Już wiele meczów w polskiej lidze z powodu wykrycia koronawirusa u piłkarzy się nie odbyło. Wiele wskazuje na to, że najbliższe tygodnie będą zdominowane przez takie informacje, bo pandemia nie odpuszcza, co ma przełożenie na wszystkich. Jednym z odwołanych spotkań było starcie Warty Poznań z Legią Warszawa. Zaległa rywalizacja odbyła się w poniedziałkowy wieczór i mistrzowie Polski nie mieli większych problemów, aby rozprawić się z beniaminkiem PKO Ekstraklasy.
BRUTALNA prawda o Arkadiuszu Miliku wyszła na jaw. Prawdziwe OKROPIEŃSTWO
Trzy bramki padły już w pierwszych trzydziestu minutach i wiadomym było, że Legia niemal na pewno dopisze sobie trzy punkty po tym spotkaniu. I tak też się stało. Tuż po rywalizacji okazało się, że dwóch zawodników z Warszawy narzekało na objawy typowe dla koronawirusa. Ku zaskoczeniu wszystkich wprost powiedział o tym trener Michniewicz.
Eksplozja koronawirusa w Ajaksie Amsterdam. Zespół zdziesiątkowany
- Igor Lewczuk zgłosił gorączkę przed rozgrzewką, ale nie mieliśmy żadnego stopera na zmianę. Dlatego chcieliśmy, żeby spróbował zagrać. Udało się. Jestem mu za to wdzięczny, że zagrał do końca. W przerwie meczu Tomas Pekhart zgłosił brak węchu, mówił, że jest mu bardzo zimno. Myślę, że może być to, czego się spodziewamy, czyli najgorszego. Nasza sytuacja kadrowa robi się bardzo trudna - wyjawił szkoleniowiec. To o tyle szokujące, że zawodnicy z objawami powinni być odizolowani od reszty zespołu, a już nie powinno być mowy o ich występie w meczu, bo tym samym narazili zdrowie przeciwników.
Nieco później szkoleniowiec doprecyzował swoje słowa. - Chciałbym doprecyzować jedną kwestię z pomeczowej konferencji. Igor w jednym z pomiarów temperatury przed meczem miał ją lekko podwyższoną w granicach 37 stopni, nie była to gorączka. Kolejne kilkukrotne badania temperatury pokazały prawidłowy wynik. Po meczu Igor także kilkukrotnie mierzył temperaturę i każdy pomiar jest prawidłowy. Będziemy monitorować sytuację w zespole i reagować, jeśli będzie taka potrzeba - wyjaśnił Michniewicz.