Cernych urodził się w Moskwie, jego rodzice to Rosjanie. Ale wychował się w Wilnie, ma też obywatelstwo litewskie i gra w reprezentacji tego kraju.
- Dziadek był wojskowym, jeździł po całym ZSRR - opowiada "Super Expressowi" Cernych. - Kiedy przyjechał na Litwę, zachorował i tak został w Wilnie. Mama poznała w Rosji mojego ojca, wzięła w Moskwie ślub i ja się urodziłem. Potem rodzice się rozeszli, więc mama wróciła do Wilna, a ja razem z nią. Kiedy dostałem ofertę gry dla Litwy, długo się nie zastanawiałem. Dzięki temu być może będę miał szansę, by zagrać z Anglią na Wembley, bo w marcu Litwa jedzie tam na mecz eliminacji do Euro.
Legia chce 12-latka z Szombierek Bytom
Wszystko jest brzydkie
Cernych zaczynał karierę na Litwie, ale najwięcej czasu spędził na Białorusi, w zespole Dniepr Mohylew.
- Na Białorusi nic nie ma. Jak było 30 lat temu, tak teraz jest tak samo. Z Polską nawet nie ma co tego porównywać. Jak niebo do ziemi. Mohylew to takie typowo radzieckie miasto. Nic się tam nie zmieniło, wszystko jest stare i brzydkie. Nasz klub był profesjonalny, choć faktycznie mogło to wyglądać, jakbyśmy byli amatorami. Na niektóre mecze przyjeżdżaliśmy na przykład w prywatnych ubraniach, dżinsach, a nie klubowych dresach. Trenowaliśmy na boisku, na którym bawiły się dzieci, które rok w rok przyjeżdżały w to miejsce na kolonie - wspomina Cernych.
4 tysiące za leczenie
Napastnik Łęcznej jeszcze na Białorusi nabawił się kontuzji. Wydawała się niegroźna, ale z jej powodu bardzo długo pauzował.
- W jednym z meczów ktoś uderzył mnie w plecy. Bolało jak diabli. Udałem się do jednego lekarza - stwierdził, że wszystko ze mną dobrze. Ale dalej przecież bolało! Potem kolejny doktor i kolejny. W sumie to z 10-15 ich się uzbierało. W końcu nie wytrzymałem i za własne pieniądze pojechałem do Niemiec na badania, które kosztowały mnie w sumie 4 tysiące euro.
- Ile już nie grasz? Dwa, trzy tygodnie? - zapytał niemiecki lekarz. Kiedy odpowiedziałem, że sześć miesięcy, oczy wyszły mu z orbit. - Człowieku, z tego powinieneś być wyleczony w tydzień! Ten, kto się tobą zajmował, spartolił swoją robotę! - grzmiał Niemiec. Na początku mu trochę nie wierzyłem, ale faktycznie - następnego dnia po zabiegu biegałem wokół boiska, a tydzień później normalnie trenowałem! - kręci głową.
Przez jeden sezon Cernych grał również w innym białoruskim klubie - Naftanie Nowopołock. Został do niego wypożyczony i pomógł zdobyć Puchar Białorusi.
- Miałem tam bardzo ciekawe przeżycie. Otóż moja drużyna czekała na zwycięstwo z BATE Borysów, co jeszcze nigdy jej się nie udało. W dniu meczu, o 10 rano, zawsze jedliśmy śniadanie. Kiedy już rozsiedliśmy się przy stołach, przyszedł dyrektor zespołu i oznajmił, że zapomniał wykupić posiłków. Nie zjedliśmy więc i śniadania, i obiadu. Kiedy wychodziliśmy na boisko wieczorem, wręcz słanialiśmy się na nogach. Nie mogliśmy trzy razy prosto kopnąć piłki. Ale jakimś cudem wygraliśmy ten mecz 1:0! I przeszliśmy do historii! - ekscytuje się Cernych.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail