- To zespół od paru sezonów przygotowywany do walki o tytuł mistrzowski – Rafał Górak, opiekun GieKSy, w przedmeczowej wypowiedzi dla „Super Expressu” nie miał wątpliwości, że jego podopiecznych czeka heroiczny bój o ewentualne trzy punkty. - Poprzeczka zawieszona jest najwyżej jak tylko można – dodawał.
Poprzeczka – ta stanowiąca element konstrukcji bramki – zawieszona jest oczywiście na stałej wysokości. Na szczęście dla GieKSy – mogli pomyśleć jej kibice w 22. minucie. To wtedy właśnie piłka uderzana zza „szesnastki” przez Wahana Biczachczjana, a podbita głową przez Fredrika Ulvestada, spadła… na poprzeczkę bramki katowiczan.
To była jedyna groźna sytuacja „Portowców” w tej odsłonie. Poza tym to GieKSa miała kontrolę nad meczem, a w polu karnym gości kotłowało się często, przede wszystkim za sprawą obu „wahadeł” gospodarzy: Alana Czerwińskiego i Marcina Wasielewskiego. Już w 7. minucie ten pierwszy wyłożył piłkę na 18. metr Mateuszowi Kowalczykowi. Katowicki młodziak, który przed pierwszym gwizdkiem odebrał nagrodę dla „młodzieżowca miesiąca” (a po drodze zaliczył niespodziewane zgrupowanie pierwszej reprezentacji), uderzył w okienko szczecińskiej bramki. Valentin Cojocaru zdołał jednak z niego futbolówkę wyjąć efektownym lotem.
Akcji oskrzydlających katowiczanie mieli wiele, i w końcu dopięli swego, a w bramkowy majstersztyk zaangażowała się cała trójka stoperów! Marten Kuusk dogrywał z lewej strony, Lukas Klemenz „związał” dwóch rywali swym ruchem do piłki, po czym ją przepuścił. A kropkę nad „i” strzałem przy słupku postawił Arkadiusz Jędrych!
Jędrych oddał też pierwszy groźny strzał miejscowych po przerwie, z ostrego kąta posyłając piłkę obok „długiego” słupka szczecińskiej bramki. Ale w tej odsłonie – wespół z pozostałymi kolegami – miał dużo więcej roboty w defensywie. Pogoń – najwyraźniej po mocnej reprymendzie w szatni (Robert Kolendowicz pewnie spodziewał się konkretnego prezentu punktowego z okazji czwartkowych urodzin, ale może jego podopieczni, jak w starym dowcipie, kupili mu zegarek…) – zagrała dużo ofensywniej, zakładając wysoki pressing od pierwszych minut tej części spotkania.
Grano więc dużo częściej na katowickiej połówce, ale - wyjąwszy parę „wiatrów”, jakie wywołał w obrębie „szesnastki” Efthymios Koulouris, serca kibiców katowickich drżały raczej rzadko. Nerwy tych szczecińskich uratował za to Leo Borges, w 79. minucie w ostatniej chwili blokując strzał Oskara Repki do siatki z 4 metrów!
Uderzenia Sebastiana Bergiera w ostatniej minucie regulaminowego czasu zablokować nie mógł już nikt, choć sekundę wcześniej mógł piłkę wybić Rafał Kurzawa. Bukowa eksplodowała radością, ale fani katowiccy jeszcze świętować nie mogli. Arbiter doliczył sześć minut, w których „dżoker” Pogoni, Alexander Gorgon, zdołał strzelić gola kontaktowego. „Portowcy” postawili wszystko na jedną kartę i… dostali „gonga” po kontrze zakończonej strzałem Mateusza Marca między nogami Cojocaru!
GKS Katowice – Pogoń Szczecin 3:1 (1:0)
1:0 Jędrych 34. min, 2:0 Bergier, 90. min, 2:1 Gorgon 90+3. min, 3:1 Marzec 90+6. min
Sędziował: Paweł Raczkowski. Widzów: 6759.
GKS: Kudła – Kuusk, Jędrych, Klemenz – Czerwiński (72. Marzec), Repka, Kowalczyk, Wasielewski (89. Jaroszek) – Nowak, Błąd Ż – Zrelak (79. Bergier Ż)
Pogoń: Cojocaru Ż – Wahlqvist (70. Lis), Zech, Borges Ż, Koutris (70. Lisowski) – Kurzawa – Biczachczjan (79. Paryzek), Łukasiak (61. Gorgon), Ulvestad, Grosicki (70. Korczakowski Ż) – Kolouris