O Wojciechu Hajdzie głośno jest w tym sezonie od momentu, gdy – w myśl medialnych spekulacji – jego nazwisko znaleźć się miało w notesie Michała Probierza. Papier jest cierpliwy, a pojemność internetowych serwerów nieskończona; na razie pomocnik Puszczy (niedawno przedłużył umowę z klubem do 2026) skupia się na dobrych występach w lidze. Ten w Zabrzu zapamięta na długo…
… bo już po niespełna 20 minutach szczęśliwie uniknął być może poważnej kontuzji. Wejście Daniego Pacheco było zdecydowanie nierozważne i wątpliwości co do decyzji Karola Arysa – usunął Hiszpana z murawy – nie było. Parę minut później Hajda znów sfokusował na sobie spojrzenia kibiców, wdając się w przepychanki z Lukasem Podolskim. Było gorąco, tym razem jednak arbiter do kieszonki nie sięgnął.
Grający w dziesiątkę musieli zewrzeć szeregi w środku pola i w tyłach, ale… to tylko uwydatniło ich atuty – czyli szybkość skrzydłowych. I skorzystali z tego w 36. minucie. Genialna była asysta Podolskiego, a strzał Adriana Kapralika być może niekoniecznie technicznie czysty i soczysty, za to celny i poza zasięg rąk Oliwiera Zycha! Chwilę później Słowak raz jeszcze pędził na bramkę gości, ale tym razem w światło bramki nie trafił.
Goście przed przerwą najlepszą okazję mieli nie po stałym fragmencie gry – a to przecież ich z reguły niezawodna broń, ale po rajdzie Macieja Firleja, skasowanym w ostatniej chwili po 40-metrowej przebieżce przez Damiana Rasaka. W tej sytuacji – widząc ofensywną bezradność swych podopiecznych, mimo liczebnej przewagi – Tomasz Tułacz już w przerwie dokonał aż trzech zmian w zespole.
I Puszcza zepchnęła gospodarzy dużo głębiej pod ich bramkę. Coraz częściej piłka kierowana była w pole karne zabrzan. Ci zaś czekali na „ten jeden” moment. I się go doczekali: w 59. minucie znów Kapralik mknął sam na bramkę gości. Chciał akcję wykończyć ładnie, próbując „objechać” Zycha. I spartaczył! Zaraz potem arbiter – z powodu zadymienia – musiał na wiele długich minut przerwać grę, z konieczności zapraszając piłkarzy do szatni.
Przez ponad kwadrans czekaliśmy na wznowienie gry zastanawiając się, komu posłuży dodatkowa pauza. Bardziej zdeterminowani wrócili na murawę goście; utrzymanie – co ten sezon pokazuje dobitnie – jest cenniejsze od pucharów… „Setkę” miał – jak przed przerwą – Firlej, tym razem dał się zastopować Erikowi Janży.
W końcu jednak przyjezdni dopięli swego. Po kornerze Lee Jin-Hyuna, a jakże, i po główce Jakuba Bartosza. Tor lotu piłki był tak zaskakujący, że nie sięgnął jej Daniel Bielica…
Tuż przed upływem regulaminowych 90 minut niepołomiczanie skomplikowali sobie życie: za atak łokciem usunięty został z murawy Thiago Rodrigues. Na jego szczęście bohaterem ostatnich minut został Oliwier Zych. Mocno przeegzaminowany przez Janżę i Michala Siplaka, nie skapitulował.
Puszcza przybliżyła się więc do utrzymania, a Górnik najpewniej stracił szansę na podium.
Górnik Zabrze – Puszcza Niepołomice 1:1 (1:0)
1:0 Kapralik 36. min, 1:1 Bartosz 79. min
Sędziował: Karol Arys. Widzów: 19552.
Górnik: Bielica – Sekulić (90+4. Olkowski), Triantafyllopoulos, Janicki, Janża Ż – Kapralik (84. Lukoszek), Rasak (84. Filipe Nascimento), Dani Pacheco CZ.19., Ennali – Podolski (80. Siplak) – Musiolik (90+4. Krawczyk)
Puszcza: Zych – Craciun, Wojcinowicz (73. Bartosz), Sołowiej (46. Thiago CZ 89.), Koj – Walski (46. Poczobut), Serafin – Revenco (46. Lee Jin-Hyun Ż), Hajda (77. Majchrzak Ż), Jakuba - Firlej Ż