„Super Express”: - Serce boli, gdy widzi pan ukochany klub na dole tabeli?
Grzegorz Lato: - Boli, ale trzymam za nią kciuki. Walka o utrzymanie będzie trwała do końca. W tym sezonie jest duża szansa na zachowanie miejsca, bo wylatuje z ligi tylko jeden zespół. Popełniono błąd, że pozbyto się trenera Dariusza Marca. Druga sprawa, że odeszło kilku zawodników. Zespołu nie buduje się w ciągu dwóch tygodni. W Mielcu brakuje egzekutora, który potrafiłby wykorzystać bramkowe sytuacje.
- Jak pan ocenia zespół pod rządami nowego trenera Leszka Ojrzyńskiego?
- Coś się zaczęło zmieniać. Dobrze, że z jego przyjściem przerwano serię czterech porażek. Co się rzuca w oczy to, że drużyna walczy, że jest zaangażowanie. Mamy trochę pecha. Z Wartą czy z Lechem straciliśmy gole w końcówkach. Tak nie można. Z Lechem grali jak równym z równym, ale właśnie na koniec dali sobie strzelić gola i zamiast wygranej był tylko remis. Mam nadzieję, że na wiosnę się to zmieni. Naprawdę widzę dużą szansę, żeby zostać w lidze na kolejny sezon.
- Kto przydałby się w Stali? Czy w ogóle ktoś zasłużył na wyróżnienie?
- Nie ma artystów. Nie chodzi tu nawet o Stal, ale o całą ligę. Ściągamy obcokrajowców z niższych lig, którzy u nas robią za gwiazdy. A nasza młodzież nie może się przebić. Cieszy mnie wprowadzenie przepisu o młodzieżowcu. Bo zaczynają się pojawiać ciekawe twarzy. Trzeba dawać szansę młodym.
- Przed Stalą wyjazd do Warszawy. Beniaminek może postawić się Legii?
- Stal na pewno będzie walczyła. Nie położy przed Legią. Pokazał to niedawno Piast, który mimo że dwa razy przegrywał to zdołał wywieźć punkt z Łazienkowskiej. Wcześniej przecież Jagiellonia czy Górnik potrafiły nawet wygrać w stolicy. Powiem panu, że prezes Dariusz Mioduski zaprosił mnie na spotkanie ze Stalą. To bardzo miły gest, ale nie mogę pojechać do Warszawy.
- Legia pod wodzą trenera Czesława Michniewicza jeszcze nie przegrała w lidze.
- Doceniam to. Nie przegrała, punktuje, ale też też nie zachwyca. Tak to wygląda. Ale Legia pewnie będzie mistrzem, bo kto inny? Zaskoczył mnie Raków. Agresywność, konsekwencja, to wyróżnia ten zespół. Nikt przed startem na nich nie stawiał. To przecież dopiero ich drugi sezon w lidze. Podoba mi się z jaką zaciętością walczą. Chciałbym, aby Legia nie kończyła na zdobyciu mistrzostwa, lecz w końcu coś ugrała w Europie. Podobnie jak inne nasze kluby.
Reprezentant Polski ma nowego menedżera! To znana postać w angielskim futbolu
- Najlepszym strzelcem Legii i ligi jest Tomas Pekhart. Kandydat na króla strzelców?
- Strzelił 12 goli i to jest niezły dorobek, który przełożył się na punkty. Zobaczymy, jak Czech wypadnie w dalszej części sezonu. Teraz każdy widzi ile daje Legii i trenerzy będą zwracać na niego większą uwagę. Pamiętam jakie podejście było do mnie na początku. „Co nam może zrobić ten młody?” A jak się przeciwnicy obudzili to już przegrywali.
- Jak pan wspomina mecze z Legią?
- Kiedyś to były słynne boje. Wygraliśmy w Mielcu 6:0, strzeliłem wtedy dwa gole. Trenerem rywali był Andrzej Strejlau. W składzie Legii był Kaziu Deyna, w bramce Piotrek Mowlik. Niektórzy później dokuczali Andrzejowi, że dostał szóstkę w totolotka. Była też taka sytuacja, gdy próbowano mnie zawiesić na jeden mecz po to, abym nie zagrał z Legią.
- Co pan zrobił?
- W Poznaniu arbiter nie uznał nam gola. Dopatrzył się spalonego. Zwróciłem mu uwagę, a on do mnie: „uspokój się, bo dam ci żółtą kartkę”. Odpowiedziałem: „brawo, niech mi pan od razu da czerwoną”. Ale pokazał mi tylko żółtą kartkę. Na tym nie koniec. Wnioskowano o dodatkowe ukaranie mnie. Do piątku byłem zawieszony i miałem nie zagrać z Legią. Klub się odwołał i karę cofnięto. A mecz z Legią wygraliśmy.
Co to był za strzał! Kamil Jóźwiak z premierowym golem w Anglii [WIDEO]