„Super Express”: - Jak oceniasz sytuację z Malarzem? U wielu kibiców Legii pozostał niesmak…
Igor Angulo: - To była absolutnie przypadkowa sytuacja! Nie było z mojej strony żadnej intencji, aby skrzywdzić bramkarza Legii. Patrzyłem na piłkę, moim celem było posłanie jej do siatki, na tym się skupiłem. Potem nastapiło zderzenie, ale przecież nie zrobiłem tego specjalnie! Byłem bardzo zadowolony z wyniku meczu, ale gryzła mnie ta sytuacja z bramkarzem Legii. Dlatego dziś zdobyłem jego numer od ludzi z Górnika i skontaktowałem się z nim. Upewniłem się, że wszystko jest w porządku i odetchnąłem z ulgą. Mam nadzieję, że będzie gotowy na środowy mecz Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów.
- Niektórzy zarzucają ci jednak działanie pod publiczkę i pytają: dlaczego nie podszedłeś do Malarza zaraz po zdarzeniu, gdy leżał na murawie?
- Przecież wszyscy wiedzą jak wyglądała ta sytuacja. Pojawiła się karetka, bramkarz Legii był otoczony wianuszkiem ludzi, z których część zajmowała się udzieleniem mu pomocy. To nie był dobry moment, abym się tam kręcił. Jak mógłbym wtedy pomóc?! Po meczu przejmowałem się sytuacją, myślałem o tym. Stąd kontakt z Malarzem dziś.
- Wracając do meczu w Zabrzu. Grałeś kiedyś przy takiej publiczności? Wszystkie bilety sprzedane, ponad 22 tysiące ludzi na trybunach…
- Myślę, że grałem przed większą publiką, bo mam na koncie trochę meczów w hiszpańskiej ekstraklasie, ale… Jeśli chodzi o atmosferę, otoczkę, to, że w pierwszej kolejce graliśmy przeciw mistrzowi Polski… To wszystko sprawiło, że ten mecz był wyjątkowy. Był komplet, a gdyby stadion był większy, to na trybunach byłoby jeszcze więcej ludzi. Mam przy tym nadzieję, że komplet na Górniku będzie jeszcze w tym sezonie wiele razy!
- To był dlac ciebie wyjątkowy mecz, bo zagrałeś jako kapitan…
- Tak. Być kapitanem takiego klubu jak Górnik to zaszczyt, ale z drugiej strony byłem nim w zastępstwie. Nigdy wcześniej nie byłem na stałe kapitanem zespołu, w którym grałem, zdarzało się to w zastępstwie kontuzjowanych piłkarzy. Dlatego z jednej strony bardzo mi miło, że mogłem dowodzić zespołem, ale z drugiej wiem, że ta rola tak naprawdę należy do kogo innego.
- Wasza wygrana 3:1 to spora niespodzianka. To wy zagraliście tak dobrze, czy Legia tak słabo?
- Oczywiście, zależało nam na wygranej, ale gdyby ktoś przed meczem powiedział nam, że wygramy tak okazale… Jestem pod wrażeniem, że to się aż tak udało! Nie deprecjonowałbym przy tym Legii słowami, że to oni słabo zagrali. Nie, to my zagraliśmy bardzo dobrze. Długo ich analizowaliśmy, oglądaliśmy materiały… Wiedzieliśmy co może u nich nie zagrać i wykorzystaliśmy to. Gram już w piłkę wiele sezonów, pewnie zdarzały się moim drużynom świetne mecze w pierwszej kolejce. Ale ten był wyjątkowy: pełen stadion, dwa moje gole, mistrz kraju pokonany. Pięknie zaczęliśmy sezon, ale przed nami wiele meczów. Nie ma podniety, ale wiemy, że Górnik wiele może zdziałać.