Mistrzowie Polski pokazali charakter na murawie i po trudnym spotkaniu pokonali Cracovię 2:0, dzięki czemu strata do lidera z Białegostoku zmalała do 8 punktów. Szkoleniowiec Legii pochwalił swoich podopiecznych za zaangażowanie i walkę do ostatniej minuty, lecz radość z trzech punktów zmącił uraz króla strzelców poprzedniego sezonu.
- Dzisiaj na odprawie przedmeczowej powiedziałem zawodnikom, że jest to dla nas najważniejszy mecz odkąd jestem trenerem Legii. Był bardzo trudny, Cracovia zawiesiła wysoko poprzeczkę. Wielkie brawa dla drużyny za determinację, grę z ofiarnością. Zawodnicy wielokrotnie „dali z wątroby", by zapobiec akcji Cracovii. Mieliśmy swoje sytuacje, czasami zabrakło dobrych wyborów. Podejmuje się je najczęściej, gdy głowa jest luźna, dziś byliśmy spóźnieni o ułamek sekundy. Martwi mnie sytuacja Nikolicia – mamy problem z jego ręką, prawdopodobnie jest złamana. To martwi, może wypaść na kilka tygodni - powiedział Jacek Magiera na pomeczowej konferencji prasowej.
39-latek mówił, że nie dzieli meczów na ważne i mniej ważne. W tym elemencie jest przeciwieństwem swojego poprzednika, który potrafił stwierdzić, że dla niego dużo ważniejsze jest spotkanie ligowe niż w europejskich pucharach, co nie do końca miało przełożenie na sytuację w tabeli LOTTO Ekstraklasy. - Dla nas każdy mecz będzie dla nas najważniejszy. Nie ma takich, które są mniej ważne, na tym polega sport. Dziś musieliśmy dobrze zareagować na wszystkie wydarzenia związane z meczu z Realem. Liczą się punkty – odrobiliśmy dzisiaj część strat w tabeli. Cieszę się, że mamy kilkanaście dni teraz na pracę, odpoczynek i regenerację - dodał trener Legii. Pytany o Arkadiusza Malarza potwierdził, że ostatnie dni spędził na badaniach i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to powinien wystąpić za dwa tygodnie na Podlasiu, kiedy to obrońcy tytułu zagrają bardzo ważne spotkanie z Jagiellonią Białystok, która jest liderem rozgrywek.