„Super Express”: - Jest pan zaskoczony decyzją Marka Papszuna?
Jacek Magiera: - Trener odchodzi, bo czuje, że tak powinien zrobić. Jestem pewien, że tę decyzję przemyślał na wszelkie sposoby. To najlepsze, co się człowiekowi może zdarzyć: samodzielnie zdecydować, jak ma wyglądać jego życie.
- A czy to najlepsze także dla Rakowa?
- Nie wiem, ocenimy to dopiero po jakimś czasie. Żeby podpisać nowy kontrakt, wola musi być po obu stronach. Była w klubie, nie było jej u trenera... Wiem natomiast, że z całego serca gratuluję trenerowi Papszunowi osiągnięć. Jako osoba z Częstochowy, znająca ten klub i jego korzenie: środowiskowe, robotnicze, hutnicze, dzielnicowe – mogę powiedzieć, że dokonał rzeczy wielkich. Zresztą brawa dla obu panów - Michała Świerczewskiego i Marka Papszuna – że się dogadywali, rozmawiali, współpracowali, budowali, nie zniechęcali chwilowymi niepowodzeniami.
- Moment na ogłoszenie decyzji o niepodpisaniu umowy na kolejny sezon został dobrze wybrany?
- Znowu odpowiem wymijająco: może dobrze, może źle. Zobrazuję to chińską przypowieścią. Pewnemu rolnikowi uciekł z zagrody koń; jedyny, dzięki któremu mógł obrobić pole. Wszyscy w płacz, a rolnik mówi: „Może dobrze się stało? Czas pokaże”. Po dwóch dniach koń wrócił, przyprowadzając sześć dzikich ogierów. „Jakie to szczęście, że wtedy uciekł” - mówili wszyscy wokół. A rolnik swoje: „Szczęście-nieszczęście? Czas pokaże”. Kiedy jego syn chciał poskromić jednego z dzikich rumaków, spadł z jego grzbietu i złamał nogę. „Ale pech” - biadolili sąsiedzi. „Pech, nie pech... Czas pokaże” - odparł rolnik. Parę dni później wybuchła wojna, wszystkich synów sąsiadów wzięto do wojska, a syna rolnika nie, bo miał złamaną nogę... Więc – odpowiadając na pytanie - nie zastanawiajmy się dziś, czy to dobrze, czy źle, że ogłoszono to dziś. Czas pokaże...
- Jak pan widzi końcówkę sezonu?
- Raków jest na autostradzie do mistrzostwa, ale jeszcze go nie zdobył. Po drodze ma też finał Pucharu Polski... Dziś głowy tych, co siedzą w szatni, muszą być bardzo mocne. Ale jeśli się chce grać w pucharach, w fazie grupowej, trzeba sobie dawać radę mentalnie i w takich sytuacjach.
- Właściciel klubu, Michał Świerczewski, poinformował, że jest już porozumienie z następcą Marka Papszuna. Ma pan swój typ?
- Skoro prezes powiedział, że następca jest znany i dogadany, to... nie jest nim na pewno Jacek Magiera! W środowe popołudnie wróciłem z Neapolu.