Wśród klubów, których nazwy znalazły się w obu wspomnianych wyżej źródłach (wywiadzie i mailu), nie brak nazw związanych – obecnie lub w przeszłości – z ekstraklasą. Władze szczecińskiej Pogoni już odniosły się do zarzutów względem zawodników drużyny rezerwowej „portowców”. „Super Express” porozmawiał z kolei z Marcinem Piwońskim, prezesem Odry Wodzisław, dziś występującej w grupie III trzeciej ligi (czwarty poziom rozgrywkowy) i obchodzącej w tym roku stulecie istnienia.
„Super Express”: - „W branży dużo zamieszania było też wokół meczów Odry Wodzisław” - skomentuje pan słowa, które padły w rozmowie, a które stanowią swego rodzaju zarzut pod adresem – jak rozumiem – waszych piłkarzy?
Marcin Piwoński: - Jako klub nie mamy jakichkolwiek dowodów świadczących o jakiejkolwiek winie którejkolwiek z osób związanych z Odrą. Jeżeli ktokolwiek takowe podejrzenia – a tym bardziej dowody – ma, liczymy na to, że zgłosi je do odpowiednich organów ścigania, a my z nimi – o ile wezmą się za ten temat – na 200 procent będziemy współpracować.
- Rozumiem, że wy z taką inicjatywą nie wystąpicie?
- Klub nie jest analizatorem zakładów bukmacherskich, nie mamy wglądu w dokonywane zakłady, a już na pewno nie mamy żadnego doświadczenia w tym temacie. Jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości czy zastrzeżenia ze strony firm bukmacherskich, powinny zgłosić się do organów ścigania. My zastanawiamy się natomiast nad zgłoszeniem całej sprawy w celu ochrony dobrego imienia klubu, przedstawianego w bardzo złym świetle na podstawie domniemań i insynuacji. Odra obchodzi w tym roku 100.lecie i nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś szargał jego imię po każdym złym zagraniu.
- Osoba wysuwająca owe zarzuty jest jednak w materiale dziennikarskim anonimowa!
- Owszem, ale nasze stanowisko jest konsekwentne. Jeżeli ktoś ma dowody na popełnienie przestępstwa, powinien to zgłosić odpowiednim służbom. Jeżeli tego nie robi – też narusza prawo. Zastanawiamy się nad wystąpieniem do Komisji Dyscyplinarnej PZPN, żeby nas wsparła w naszych działaniach.
- Nie jest pan osobą przypadkową w futbolu, wiele pan meczów widział. Nigdy nie nabrał pan podejrzeń, że zagrania piłkarzy Odry – również te prezentowane na filmie dołączonym do wspomnianego materiału dziennikarskiego – są czymś więcej niż tylko boiskowymi błędami wynikającymi z braku umiejętności?
- W piłce zdarza się wiele różnych zagrań. Kiedyś Artur Boruc w meczu reprezentacji minął się z piłką i puścił ją do bramki... W naszym meczu zawodnik sprokurował karnego, owszem; ale takich karnych w ciągu weekendu jest na polskich boiskach 200. Inny urywek: nasz zawodnik biegnie do linii końcowej i zagrywa piłkę w nasze pole karne, wskutek czego tracimy bramkę... Sytuacja kontrowersyjna, ale to jest tylko III liga polska, a nie Liga Mistrzów! Uprzedzę następne pytanie: myśmy rozwiązali ostatnio kontrakt z dwoma zawodnikami z Ukrainy, ale powód był czysto ekonomiczny. Ze względu na sytuację finansową klubu musieliśmy zrezygnować z dwóch „kosztotwórczych” etatów. Rozwiązanie tych umów nie miało nic wspólnego z jakimikolwiek podejrzeniami bukmacherskimi.
- Sprawa żyje medialnie od doby. Miał pan okazję rozmawiać o niej z zawodnikami?
- Temat dla nas nie istnieje, koncentrujemy się wyłącznie na najbliższym spotkaniu ligowym.