Bartosz Kapustka

i

Autor: Cyfrasport Bartosz Kapustka

Ależ meczycho!

Kanonada przy Łazienkowskiej. Legia w tabeli już tuż za Lokomotywą, bo Kapustka rozmontował Motor

2024-09-01 19:12

Przez półtora roku Goncalo Feio dokręcał kolejne śrubki i regulował obroty silnika w lubelskim Motorze, tworząc precyzyjny mechanizm, z którym najpierw osobiście wjechał we wrota 1. ligi, a potem wyznaczył mu kierunek na ekstraklasę (ten cel osiągnął już następca Portugalczyka). Teraz, ze szkoleniowej ławki Legii, tak pokierował ruchem na murawie przy Łazienkowskiej, że jego niedawna ekipa po zderzeniu z warszawianami wymaga solidnego remontu.

Pierwsze skrzypce w koncercie na pięć trafień stołecznej ekipy zagrał Bartosz Kapustka. To już nie powinno dziwić nikogo; eksreprezentant kraju, przed laty zauważony przez samego Gary’ego Linekera w trakcie EURO 2016, od paru tygodni kwasi humor kolejnych rywali ligowych Legii. Trafiał do siatki Radomiaka i Śląska, a teraz Ivana Brkicia strzegącego bramki lublinian pokonał aż dwukrotnie, doszlusowując tym samym do czołówki ligowych snajperów.

Wspomnianym Chorwat w szeregach beniaminka mógł mieć mieszane uczucia po tym spotkaniu. No bo przecież „złapał piłkę w zęby” po strzale Tomaša Pekharta z rzutu karnego, a i w paru innych sytuacjach ratował swymi interwencjami nieco skorodowane – jak się okazało – zasieki obronne Motoru. Z drugiej strony – aż pięć razy musiał fatygować się do siatki po piłkę.

Legia i Jagiellonia poznały rywali w Lidze Konferencji! Sprawdź wyniki losowania fazy ligowej

Nie ułatwiali mu życia koledzy z defensywy. A to sprowokowali jeszcze jeden rzut karny, tym razem już wykorzystany przez Pawła Wszołka, to znów błądzili niczym we mgle we własnym polu karnym, gdy legijny gołowąs z mlekiem pod nosem, Jan Ziółkowski, zaliczał smakowitą asystę przy pierwszym na polskiej trawie golu Migouela Alfareli. No i wreszcie nie nadążyli zupełnie za japońsko-kameruńskim duetem Ryoya Morishita – Jean-Pierre Nsame. Japoński ścigacz okazał się po prostu… niedościgniony dla graczy Motoru, a na dodatek – zegarmistrzowsko precyzyjny w swej asyście do partnera z drużyny.

Na osłodę lublinianom pozostał ładny gol Sebastiana Rudola otwierający spotkanie (z kategorii „główka pracuje”) i trafienie Mbaye N’Diaye, zupełnie poza zasięgiem Kacpra Tobiasza.

Legia po tym rozmontowaniu Motoru wspięła się na drugie miejsce w tabeli. Przed sobą ma jednak nieco poważniejszy kaliber: poznańską Lokomotywę…

Legia Warszawa – Motor Lublin 5:2 (2:1)

0:1 Rudol 9. min, 1:1 Kapustka 30. min, 2:1 Wszołek 36. min (k), 3:1 Alfarela 48. min , 4:1 Kapustka 69. min, 4:2 N'Diaye 89. min, 5:2 Nsame 90. min

Sędziował: Damian Kos. Widzów: 27142.

Legia: Tobiasz – Barcia, Ziółkowski, Augustyniak Ż – Luquinhas Ż (70. Morishita), Vinagre Ż, Kapustka, Goncalves Ż (58. Celhaka), Wszołek – Alfarela (58. Gual), Pekhart (70. Nsame)

Motor: Brkić – Rudol Ż (64. Simon), Stolarski (46. F. Wójcik), Luberecki, Najemski – Scalet (46. Samper), Wolski, Caliskaner (77. Kubica) – Mraz (64. Simon), Ceglarz Ż, Ndiaye Ż

Sonda
Czy Legia Warszawa będzie mistrzem Polski w sezonie 2024/25?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze