O tym, że kielecki klub stoi w fatalnej kondycji finansowej, wiadomo było już od dłuższego czasu. Kielczanie od wielu miesięcy potrzebowali dokapitalizowania ze strony udziałowca większościowego, niemieckiej rodziny Hundsdorferów, ale ci zwlekali mimo iż posiadacz pakietu mniejszościowego akcji klubu, miasto Kielce, wyrażało gotowość do wpłaty swojej działki. W końcu, po spadku, sytuacja stała się tak dramatyczna, że nie można było dłużej czekać.
Robert Lewandowski ZESTRESOWANY jak nigdy. Nic już nie zależy od niego
Wówczas do akcji ruszyli kibice Korony Kielce. Fani zalali portale społecznościowe przetłumaczonymi na język niemiecki tekstami i obrazkami, którymi "szukali" Dirka Hundsdorfera oraz prosili go o zajęcie stanowiska w sprawie przyszłości klubu. Sprawa zrobiła się bardzo głośna w Bremie, gdzie na co dzień żyje niemiecki biznesmen. Na tyle, że wszystkim zainteresowała się nawet... niemiecka policja! I kibice dopięli swego - rodzina, która posiada akcje klubu, a która kompletnie się tym nie interesuje, podjęła decyzję o odejściu.
Za Koroną Kielce bardzo niespokojny czas, a przed nią nic relaksującego. "Żółto-czerwoni" mają dosłownie kilka dni, aby miasto trafiło pod rządy nowego podmiotu - być może miasta Kielce - a następnie złożone zostały dokumenty o licencję na grę w Fortuna 1. Lidze. Wydaje się jednak, że najtrudniejszy krok - przekonanie Hundsdorferów do pozbycia się akcji - został już wykonany.